The Phantom Edit
The Phantom Edits: Poprawianie Lucasa
O czym myślicie na dźwięk hasła „Mroczne Widmo”? Zapewne jest to przede wszystkim przystojna fizjonomia Dartha Maula; wyścig podów – o, to było fajne; Padme – nowa jakość w świecie SW 🙂 pojedynki Jedi. Ale niestety nieuchronnie na waszą myśl przychodzą też zapewne takie wizje jak Jar Jar. Jak Boss Nass. Jak infantylizm Anakina. Jak przezabawne skecze z udziałem pit droidów. Na szczęście ktoś w końcu postanowił zrobić z tym porządek.
W letnich miesiącach 2001 tematem numer 1 (aż do czasu ogłoszenia premiery DVD TPM) wśród fanów SW na całym świecie był film kryjący się pod nazwą „The Phantom Edit”.
Jeszcze w maju nie wiadomo było, czy film ten nie jest tylko mitem – TheForce.Net podawał plotki o rzekomo krążącej kasecie z „Mrocznym Widmem” przemontowanym przez Kevina Smitha – reżysera takich filmów jak „Sprzedawcy” czy „Dogma”, który sam jest wielkim fanem SW (co widać zresztą dobitnie w jego ostatnim filmie „Jay and Siloent Bob Strike Back”). Około 4 czerwca stopień dystrybucji „The Phantom Edita” (TPE) osiągnął masę krytyczną i jego istnienie zostało ostatecznie potwierdzone, przy czym okazało się, że twórcą filmu nie jest bynajmniej Smith (choć nie wyklucza się jego znajomości z autorem), ale tajemniczy profesjonalny montażysta ukrywający się pod pseudonimem „The Phantom Editor”. Wkrótce potem, 9 czerwca, film trafił w formie MPEGa na listę alt.binaries.starwars, co już pozwoliło wywołać małą lawinę dystrybucji wśród fanów i nie tylko.
Czym zatem jest TPE i dlaczego wywołuje on tyle emocji? Jest to przede wszystkim fachowo przemontowane „Mroczne Widmo”, skrócone o ok. 20 minut, dzięki czemu film nabiera całkiem nowej wymowy. W pierwszym rzędzie do kosza poleciała większość ujęć z dominującą rolą Jar Jara. Wywalono wygłupy Anakina, czyniąc go postacią bardziej dojrzałą, a jednocześnie pełną niepewności. Skrócono wiele dialogów. Dokonano dziesiątek innych małych poprawek wpływających na pojedyncze sceny i postacie filmu. Jak mówi sam The Phantom Editor, powstał silniejszy, poważniejszy film.
Fani, którzy widzieli TPE zgodnie przyznają, że jest to dzieło znacznie lepsze od oryginału. Film jest bardziej zwarty, konkretny, mniej komiczny i trochę bardziej mroczny. Sporo postaci zostało nieco inaczej przedstawionych, zwykle w bardziej surowy sposób. Wiele osób wręcz posuwa się do stwierdzenia, że po zawodzie, jaki ich spotkał na premierze Epizodu I, to jest właśnie film, który mieli nadzieję zobaczyć wtedy w kinie.
Aby pobudzić dystrybucję i zaprezentować TPE jak najszerszemu gronu widzów, spontanicznie zaczęły powstawać inicjatywy fanowskie. Celowała w tym grupa The Phantom Edit Fan Network, której pierwsza duża akcja miała miejsce 10 czerwca pod słynnym kinem Mann’s Chinese Theatre w Los Angeles. Rano tego dnia szefowie grupy umieścili na forum dyskusyjnym TPE instrukcje dla osób chcących zdobyć kopię filmu. Mieli się oni stawić pod kinem o określonej godzinie i podać hasło osobie ubranej w maskę z filmu „Krzyk”. Ci, którzy podali hasło („Przysłał mnie Pan Różowy”) otrzymywali plastikową łyżkę i wskazówkę „Podążaj za Darthem Vaderem”. Osobnik przebrany za Vadera stał na sąsiedniej ulicy i wymieniał zaufanym ludziom plastikowe łyżki na dwie płytki CD z kopią filmu. Do tej pory najpowszechniejszym nośnikiem wymiany filmu była kaseta VHS, przy czym pionierzy będący „najbliżej źródła”, czyli dysponujący pierwszymi kopiami starali się rozsyłać je wyłącznie po otrzymaniu dowodu zakupu z oryginalnej kasety TPM. W wyniku tej powolnej i właściwie salonowej dystrybucji TPE ujrzał światło dzienne dopiero w lecie, pomimo że istniał już od grudnia 2000 roku.
Ciekawa była początkowa reakcja Lucasfilmu na pojawienie się TPE. Widać było, że zjawisko to było dla Lucasa tak kompletnym zaskoczeniem, że początkowo zamiast z miejsca ścigać Phantom Editora, pozwalał sobie na humorystyczne wypowiedzi i wyrażał chęć obejrzenia filmu. Kiedy jednak w końcu do LFL dotarła kopia i okazało się, że film jest niestety profesjonalnie zrobiony i (co gorsza!) podoba się niektórym bardziej niż oryginał, Lucasfilm rozpoczął największą chyba w swojej historii akcję ścigania piratów. Do wszystkich większych fanowskich serwisów WWW i na grupy dyskusyjne zostało wysłane ostrzeżenie przed kopiowaniem filmu. Stosowna informacja pojawiła się nawet na stronie głównej starwars.com. Zaczęto inwigilować fora dyskusyjne w poszukiwaniu pirackich ftpów, które z zadziwiającą skutecznością zamykano jeden po drugim. Z Ebaya zniknęły w ciągu kilku godzin wszystkie aukcje oferujące TPE (kuriozum: nigdy nie ścigano tam np. aukcji sprzedających pirackie DVD SW). Phantom Editor po intensywnych poszukiwaniach został znaleziony, napiętnowany i obdarowany „wilczym biletem” w branży filmowej – mimo że jego rola już dawno się wtedy zakończyła i nie miało to żadnego wpływu na poziom dystrybucji TPE. Wujek George zatem mocno się wkurzył, że ktoś zdziałał w jego ogródku więcej, niż on sam. Tuż przed zdemaskowaniem Phantom Editora miały miejsce dwa publiczne oświadczenia, zamykające chyba prawnie temat TPE: Lucasfilm oświadczył, że Phantom Editor nie popełnił przestępstwa, o ile nie zarabiał na dystrybucji swoich kopii filmu, natomiast sam Phantom Editor publicznie przeprosił Lucasfilm i oświadczył, że nie ma żadnego udziału w rozprzestrzenianiu się kopii po świecie. Okazało się jednak, że nie uchroniło go to przed boskim gniewem Lucafilmu.
Pomimo, że społeczność fanowska w większości przyjęła entuzjastycznie pojawienie się TPE, znalazły się też głosy krytyki. Niektórzy uważają, że zmiana wizji Lucasa niekorzystnie zmienia wymowę Sagi – Anakin nie rozpoczął wszak swojej życiowej drogi jako dojrzały, niemal dorosły człowiek, zatem nie ma sensu odbierać mu jego dziecięcej naiwności, gdyż osłabia to wrażenie późniejszych przemian. Nasuwa się pytanie, czy The Phantom Editor lepiej niż George Lucas orientuje się w jego dziele? Czy i Lucas nie jest absolutnym profesjonalistą-filmowcem? Czy ktokolwiek ma prawo poprawiać czyjąś pracę i ją rozprowadzać? Sytuacja z TPE jest tak nietypowa i właściwie bezprecedensowa, że na te pytania nie ma prostej odpowiedzi. Właściwie jedyny sposób, aby wyrobić sobie właściwą opinię o tym filmie to obejrzenie go osobiście i potraktowanie go z dość mocnym dystansem.
The Phantom Edit jest najbardziej znaną, co nie oznacza, że jedyną (i najlepszą) fanowską wersją montażową TPM. Drugim (a właściwie pierwszym, bo powstałym w kwietniu 2000) fanowskim „ulepszeniem” jest The Phantom Re-Edit: Episode 1.1 – zwany też wersją „New York” (w odróżnieniu od TPE, czyli wersji „Los Angeles”). Uważa się, że to właśnie wersja „New York” była inspiracją dla Phantom Editora i jest nawet ciekawsza od swojego bardziej znanego następcy. Podstawowe różnice w stosunku do oryginału TPE to „spoważnienie” Gungan (m.in. przez nowy dubbing), zrobienie Jedi z Jar Jara (!), zastąpienie kwestii Nemoidian obcym językiem i napisami (manewr w duchu oryginalnej Trylogii), dzięki czemu wypadają oni odrobinę poważniej. Jar Jar również porozumiewa się obcym językiem, a jego kwestie (bardziej sensowne, tym razem) są tłumaczone napisami. Midichloriany nie istnieją w tej wersji. W sumie jest to zatem całkiem nowa fabuła poskładana na bazie istniejącego materiału – co daje raczej małe szanse na jej „kompatybilność” z pozostałymi epizodami. Czy te dwie pierwsze jaskółki zwiastują zatem nadejście epoki masowych re-edycji fanowskich? W tej chwili ogólnodostępne możliwości techniczne dają każdemu szanse stworzenia w domowym zaciszu własnej, „ulepszonej” wersji filmu. W tydzień po kinowej premierze światło dzienne ujrzał „Pearl Harbor” w wersji „poprawionej”, również w Polsce trwają już prace nad zrobieniem z dennego filmu „Independence Day” filmu średniego. Czy kolejne fanowskie wersje, oznaczone coraz wyższymi numerami wersji naprawdę będą tak samo sensowne, jak TPE? W sytuacji, gdy nie ma już żadnych warunków ograniczających, można zrobić dosłownie wszystko – uczynić Maula głównym bohaterem, wprowadzić w TPM Bobę Fetta – czemu nie? A czy takie wersje mają w ogóle rację bytu – zależy to tylko od opinii nas, czyli widzów.
The Phantom Edit (Wersja Los Angeles): Recenzja
Ta oto recenzja The Phantom Edita bazuje na dostępnej w sieci wersji MPEG filmu. Rozpocząć ją właściwie należy od opisu technicznego: TPE ma 113 minut długości w porównaniu ze 133 minutami oryginalnego TPM (wersja NTSC), co oznacza, że wycięto ok. 1/7 czasu filmu. Sam obraz to przyzwoity MPEG na dwa CD (znacznie lepszy np. od sławetnej wersji TPM nagranej kamerą w kinie w maju 1999) w formacie panoramicznym. Źródłem do montażu była standardowa wersja VHS, co z dobrodziejstwem inwentarza przeszło na jakość video, jednak widać, że plik był zrzucany z jednej z pierwszych kopii taśmy. Dźwięk to standardowe stereo, przyzwoitej jakości.
Jakie zatem szczegóły edytorskie różnią TPE od oryginału „Mrocznego Widma”?. Oto w miarę pełna lista:
- Nowy tekst „żółtych napisów” wyjaśniający genezę TPE;
- Skrócono pierwszy dialog Obi-Wana i Qui-Gona;
- Skrócono scenę narady w pałacu Theed;
- Usunięto skok Jar Jara do wody;
- Skrócono scenę rozmowy z Bossem Nassem;
- Usunięto całą scenę podróży bongo;
- Usunięto scenę rozmowy aresztowanej Amidali z Nemoidianami;
- Skrócono rozmowę Sio Bibble z Jedi po uwolnieniu królowej;
- Skrócono wymianę zdań pomiędzy Qui-Gonem a robotem w hangarze;
- Usunięto scenę rozmowy pomiędzy Padme i Jar Jarem na statku;
- Usunięto większość wygłupów i kwestii Jar Jara w Mos Espie, warsztacie Watto i podczas wyścigu;
- Usunięto dziecinne okrzyki Anakina w warsztacie Watto;
- Skrócono dialog przy kolacji u Skywalkerów (znów głównie kosztem Jar Jara);
- Skrócono scenę z porażeniem Jara Jara energozłączem i zaklinowaniem się łapy;
- Radykalnie wyciszono w całym filmie wzmianki o midichlorianach;
- Usunięto megażenującą scenę z wydzielaniem gazów przez eopie przed wyścigiem podów;
- Usunięto pożegnanie Anakina z C-3PO;
- Skrócono scenę sesji Senatu;
- Przemontowano scenę przesłuchania Anakina przez Radę Jedi – tym razem wydaje się bardziej przytłoczony i nieśmiały;
- Usunięto dialog Sio Bibble i Wicekróla na Naboo;
- Przemontowano dialog Amidali z Jar Jarem na Coruscant;
- Usunięto scenę po lądowaniu na Naboo i poszukiwania Gungan;
- Skrócono scenę narady przed bitwą na Naboo;
- Usunięto komendę „open fire!” wydawaną przez OOM-9 w bitwie z Gunganami;
- Usunięto większość ujęć z udziałem Jar Jara ze sceny bitwy;
- Usunięto większość okrzyków Anakina w kokpicie myśliwca;
- Zrobiono całą masę innych drobnych przeróbek.
Od razu szybka uwaga: wszystkie te zmiany są wprowadzone w sposób subtelny i całkowicie niezauważalny – aż ciężko wyobrazić sobie, jak facet musiał się napocić np. z montażem dźwięku z kasety VHS, gdzie wszystkie ścieżki (dialogi, muzyka, efekty) nagrane są razem. Sam Phantom Editor przyznał, że mógł wprowadzić więcej zmian, ale rezygnował z nich wówczas, gdy nie było pewności czy da się to zrobić całkowicie niezauważalnie.
Film jest teraz generalnie dużo żywszy, mający tempo bardziej zbliżone do kina akcji lat ’90. Wiele momentów jest teraz bardziej „trailerowych”, np. po kwestii Bibble „this communications disruption can mean only one thing – invasion” następuje momentalnie cięcie do lądujących statków Federacji.
Niezwykłe jest też, jak drobne cięcia potrafią przedefiniować postać. Phantom Editor z pewnością jest zawodowcem i wie, że w tego typu filmie bohatera można scharakteryzować jedną sceną i jej modyfikacja daje ciekawe efekty. Anakin jest teraz bardziej onieśmielony i cichy, zwłaszcza po opuszczeniu matki. Qui-Gon żyje teraz bardziej w duchu faworyzowanej przez siebie Living Force – działa zdecydowanie i instynktownie, np. nie wdaje się już w dyskusje z battledroidami w hangarze, tylko z miejsca atakuje i idzie jak przecinak. Jeśli chodzi o Jar Jara – jego nigdy za mało, więc pod tym względem z pewnością należą się brawa twórcy TPE. Miłym dla wielu akcentem będzie zminimalizowanie kwestii midichlorianów. Film też mocno poważnieje poprzez usunięcie wielu humorystycznych tekstów (np. „negocjacje były krótkie”).
Najbardziej widoczną zmianą w stosunku do TPM jest usunięcie sceny podróży bongo. Faktycznie jej jedyną funkcją w fabule było rozwinięcie postaci Binksa, coś, bez czego doskonale można się obejść – jednak brakuje tu trochę fajnych tekstów o „większych rybach” (które według niektórych jest metaforą przyszłego konfliktu Imperium-Rebelia).
Jakim filmem jest zatem The Phantom Edit i jak przeżywa on porównanie z oryginalnym TPM i klasyczną Trylogią? Z góry ostrzegam przed superentuzjazmem i uznawaniem TPE za „obowiązujący kanon”. TPE jest dziełem mistrzowskim, ale niestety pozostaje tylko przeróbką innej fabuły. Sporo scen zostało usuniętych moim zdaniem niepotrzebnie, a z kolei niektóre z tych, które ocalały przed nożycami Phantom Editora można by jednak wywalić (np. straszne „Wesa going home”). Twórca TPE na szczęście dobrze rozumiał, jakie funkcje pełnią w filmie poszczególne sceny i pozostawiał te, które mimo swej „nieatrakcyjności” tworzyły szkielet fabuły i akcji. Z drugiej strony jednak chyba zagalopował się on dość mocno w usuwaniu wszystkiego, co nie jest kluczowe dla filmu. Wycinanie materiału z gotowego filmu grozi bowiem tym, że widzowie, którzy nie znaliby oryginału TPM mogliby momentami poczuć się zdezorientowani. Dlatego uważam, że TPE pozostaje jednak tylko bardzo wartościową „wariacją na temat”, a nie samoistnym dziełem zastępującym „Mroczne Widmo”.
The Phantom Re-edit (Wersja New York): Recenzja
W miesiąc po ukazaniu się w internecie wersji L.A. The Phantom Edita pojawił się również „The Phantom Re-edit”, znany też jako TPE 1.2. Kopia rozprowadzana jest w formacie Divx;) i mieści się na 1 CD. Jakość kopii jest niestety dość słaba, ponieważ nie powstała ona z jednej z pierwszych kaset z filmem (jak to było w przypadku TPE), a została sporządzona z kasety trzeciej czy czwartej generacji jednego z członków listy dyskusyjnej TPE. Wynikło to zapewne z faktu, iż z uwagi na swój wiek (prawie półtora roku) geneza Phantom Re-edita ginie w pomroce dziejów (kasety z nim krążyły od dawna na amerykańskich konwentach SW) i w tej chwili trudno jest dotrzeć do pierwszych kopii czy choćby ustalić autora tej wersji.
Film zaprezentowany jest w formacie panoramicznym, a jako materiał montażowy znowu posłużyło prawdopodobnie standardowe wydanie VHS. Okno panoramy jest przesunięte w górę ekranu, tak że całość jest wycentrowana w pionie wraz z polem napisów (pojawiających się na dolnym pasku letterboxu). Wszystkie napisy oryginalnie znajdujące się na kopii (tzn. tłumaczące wypowiedzi po huttycku) zostały zastąpione nowymi (o tej samej treści) – tak, aby zachować zgodność czcionki z nowo dodanymi napisami. Obraz (zwłaszcza kolory) i dźwięk pozostawiają niestety wiele do życzenia. Ogólnie Phantom Re-edit jest krótszy o 13 minut od oryginału TPM.
Ponownie, przed przystąpieniem do dogłębnej recenzji filmu pozwolę sobie wymienić podstawowe zmiany w stosunku do oryginału TPM:
- Wszystkie wypowiedzi Neimodian zostały zniekształcone tak, aby sprawiały wrażenie obcego języka i zastąpione napisami;
- Wszystkie wypowiedzi Jar Jara i Gungan w ogóle również zostały zniekształcone i zastąpione napisami. Teksty Gungan zostały zamienione w wypowiedzi bardziej poważne i poprawne gramatycznie, ale o tej samej treści. Wypowiedzi Jar Jara mają zupełnie inną treść niż w TPM;
- Skrócono scenę ratowania Jar Jara przed przejeżdżającym MMT;
- Skrócono scenę przedstawiania Jar Jara;
- Nie jest już wymieniana nazwa Gunga City;
- Usunięto wątek wygnania Jar Jara z Gunga City;
- Skrócono scenę przybycia do Gunga City i rozmowy z Bossem Nassem;
- Usunięto scenę chwalenia i czyszczenia R2 na Nubianie;
- Usunięto scenę wejścia bohaterów do Mos Espy;
- Usunięto niemal do zera scenki z Jar Jarem w sklepie Watto, a także scenę opuszczania sklepu;
- Usunięto scenę z protestem Jar Jara przeciwko zapuszczaniu się w głąb Mos Espy, a także bijatykę z Sebulbą;
- Usunięto wykład Anakina na temat burz piaskowych, jak również scenę powitania w domu Skywalkerów oraz część wypowiedzi C-3PO;
- Mocno skrócono i przemontowano rozmowę przy kolacji;
- Usunięto scenę spotkania Anakina z koleżkami przy podzie, jak również motyw z Jar Jarem, energy binderem i kluczem;
- Z całego filmu usunięto wszelkie dialogi, gdzie choćby wspomina się o midichlorianach;
- Skrócono rozmowę o Sebulbie w hangarze przed wyścigiem;
- Usunięto rozkoszną scenkę z Eopie i Jar Jarem;
- Skrócono wypowiedzi Mace Windu o Sithach;
- Usunięto okrzyk Jar Jara „Wesa going home”
- Usunięto scenę z nominacją Jar Jara na generała, motyw z rzucaniem kulą energetyczną, a także finał bitwy Gungan z Federacją;
- Usunięto większość okrzyków Anakina w myśliwcu;
- Usunięto ujęcie z Jar Jarem zsiadającym z kaadu podczas końcowej uroczystości.
Należy zaznaczyć, że tym razem zmiany nie są wprowadzone tak niezauważalnie jak w TPE. O ile w miarę zgrabnie wyszło wyrzucanie całych scen (a nie ich przycinanie, jak miało miejsce w TPE), o tyle drobne poprawki są momentami widoczne – zwłaszcza dodane „lucasowskie” roletki, które odróżniają się od oryginalnych. Niektóre zmiany wymusiły dość niezgrabne przejścia – chociaż to zrozumiałe, przy przerabianiu gotowego bądź co bądź materiału. Generalnie autor TPR nie był tak bezkompromisowy jak Phantom Editor – pozwalał sobie na takie niezbyt piękne manewry, byle tylko usunąć „szkodliwe” jego zdaniem fragmenty. Na pochwałę zasługuje pomysł z nadaniem obcych języków Neimoidianom i Gunganom – całkiem nieźle zrealizowany technicznie, biorąc pod uwagę ograniczenia materiału źródłowego.
Właśnie pomysł z nowymi napisami jest chyba głównym wyróżnikiem TPR. Nowe teksty wygłaszane przez bohaterów nie stanowią żadnego artykułowanego języka – jest to dość dziwna mowa i nieco kojarzy się z lynchowskimi manewrami z Twin Peaks. Generalnie sprawia ona nieco dziwaczne wrażenie – nie do końca pasujące do świata SW, acz ciekawe. Nie jest moim zdaniem do końca prawdą stwierdzenia, że przybliża w ten sposób TPM do Oryginalnej Trylogii – napisów jest po prostu za dużo, a same obce języki – zbyt „obce”. Jednak pełnią one dobrze funkcję „spoważnienia” filmu.
W przypadku Neimodian wiele się nie zmienia – teksty pozostają te same, choć nie słyszymy już ich dziwacznych akcentów, co być może trochę poprawia ich wizerunek, jednak rewolucyjnych przemian tu nie ma. Całkiem inna jest sprawa z Jar Jarem – jego teksty są zupełnie zmienione. W tej wersji Jar Jar jest właściwie filozofem-dziwakiem, wrażliwym na Moc (wyczuwa na przykład atak Federacji na Theed). Usunięty jest wątek jego niezręczności i wszystkie wygłupy – ponownie „spoważnia” to bohatera i film, ale czy jest sensowne? W TPM Jar Jar był jaki był, ale pełnił w filmie określoną funkcję – tutaj jest postacią całkowicie zbędną i chociaż jego czas ekranowy został ograniczony, jest on nadal jednym z głównych bohaterów – który nic właściwie nie wnosi. W dodatku jego wypowiedzi KOMPLETNIE nie przystają do stylu dialogów znanego z wszystkich części sagi. Moim zdaniem pomysł był zatem dobry, ale realizacja niestety chybiona. Nieco natomiast zyskują w tej wersji Gunganie, którzy (dzięki poprawnej gramatyce) sprawiają wrażenie trochę mniej skretyniałych.
Choć TPR jest zrobiony mniej profesjonalnie niż TPE, jest tu kilka perełek montażowych – zwłaszcza rozmowa przy kolacji u Skywalkerów, testowanie poda Anakina czy bitwa Gungan z robotami Federacji, z której udało się zrobić o dziwo sensowną scenkę. Również bezkompromisowo poradzono sobie z niechlubną kwestią midichlorianów – tnąc całe sceny jak leci. Także tutaj udało się ograniczyć dziecinne zagrywki Anakina i jego wspaniałe tekściki.
Niektóre decyzje autora jednak dziwią – dlaczego np. usunięto większość tekstów o Sithach? Być może montażysta był hardcore’owym fanem Sith rytu Kevina J. Andersona, dla którego TPM był solą w oku i postanowił ograniczyć ten temat w filmie.
Porównanie obu wersji Editów jest nieuniknione, zatem szybko go dokonam: O ile TPR jest potencjalnie ciekawszą i bardziej radykalną przeróbką filmu, o tyle TPE góruje nad nim warsztatowo, a także pod względem spójności końcowego produktu. TPR był jednak pracą pionierską i wszedł pomiędzy fanów bez wielkiego szumu – jak na pierwsze tego typu przedsięwzięcie jest zatem niezwykle udanym debiutem.
Jak dalej potoczą się losy ruchu „editowego”? Czy powstaną kolejne, coraz krótsze (lub dłuższe) wersje? Niewykluczone, ale cokolwiek się stanie, najgłośniej zawsze będzie o dwóch pierwszych editach. Oglądając jednak te filmy, trudno oprzeć się refleksji, jak bardzo fandom zawiódł się na TPMie. Wszelkie entuzjastyczne wypowiedzi na temat Maula czy Obi Wana nie przyćmią faktu, że film ten był dla fanów wielkim rozczarowaniem – zwłaszcza jako przedmiot 16-letniego oczekiwania. Rozczarowanie to było tak wielkie, że fani postanowili sami stworzyć taką wersję filmu, jaką chcieli zobaczyć w kinach 19 maja 1999 roku. Miejmy nadzieję, że George Lucas wyciągnie z tego naukę i dobór tytułu do Epizodu II będzie jego ostatnim potknięciem w świecie SW.
TPE Fan
16.08.2001