w tym filmie absolutnie nic się nie klei
– fabuła sprawia wrażenie jakby powstawała podczas montażu
– powiedzieć "drewno" o konstrukcji bohaterów i ich aktorstwie do komplement
– scena w której JC walczy z marsjanyma i od czasu do czasu wiadać retrospekcje z jego tragicznej przeszłości zamiast współczucia wywołuje torsje
tak jakoś w ogóle "John Carter" to dno – na ekranie działo się dużo, kolorowo i głośno a ja tylko czekałem kiedy przestanie