Obejrzałżem 2012 tuż przed świętami i bynajmniej się nie zawiodłem. Przyzwyczaiłem się do tego, że Emmerichowi przyświeca światała idea sięgania coraz bliżej poziomu bruku z każdym kolejnym filmem.
prezydent usa będący w istocie superbohaterem – check
piesek ratujący się z opresji w ostatniej chwili – check
multi – kulti ekipa ratująca ludzkość od zagłady – check
totalna rozpierducha – check
zważywszy na fakt, że przewinąłem pierwsze 45 minut, seans przebiegł wcale bezboleśnie.