Hm, nie wiem, może nie umiem się wczuć albo co, ale nigdy nie potrafiłem zrozumieć sensowności takich analiz.
Jakoś nie potrafię zapomnieć że film to historyjka wymyślona przez jednych ludzi ku uciesze drugich – w tym wypadku opowiadana przy pomocy gumowych kostiumów, przerobionych pojazdów do holowania samolotów (o ile dobrze pamiętam) i miniaturowych makiet. A ponieważ w takich razach (mam na myśli opowiadanie historii) logika powinna ustąpić przed prawami narracji, pozwolę sobie bronić liczników amunicji wycelowanych w kamerę. 🙂
Zresztą, biedni bylibyśmy my, widzowie gdyby Cameron – zamiast budować atmosferę, napięcie i relacje między postaciami – zajmował się deliberowaniem nad tym czy marines powinni mieć komórki, z której strony APC wstawić drzwi i tym podobne.