Było ok. Nie jest to najlepszy film Ritchiego. Nie wiem na ile jest w tym nawiązań do stylu serialu ale sam film to dużo wąskich kadrów i zbliżeń. Akcja to lekkie kino szpiegowskie. Nie spodziewajcie się tutaj gadżeciarstwa, jest go tutaj niezbędne minimum. Spodziewałem się więcej niesnasek między męskimi protagonistami, ale konflikt zamiera w drugiej połowie filmu a szkoda, bo akcje ZSRR jest najZSRRowsze były fajne.
Jest to też film najmniej Ritchie’owy (z okresu bez Madonny) i wydaje mi się, że tylko w jednej scenie pozwolił sobie na danie trochę od siebie. Jest to za to scena perełka.
Dużą siłą napędową filmu są relacje między głównymi bohaterami, zwłaszcza Vikander i Hammer. Ogromny props za klimat lat 50/60, byłem pod dużym wrażeniem rekwizytów, strojów i muzyki.
I naprawdę śliczną tutaj Alicię Vikander (w Ex-Machina mnie odpychała).
Ogólnie wyszedł z kina z jakimś niedosytem. Niby są agenci, ale wydaje się, że jest mało agentowania, niby jest zła „organizacja”, ale nie ma tego przerysowania znanego z jakiegokolwiek innego filmu szpiegowskiego. Czegoś zabrakło.
6.9/10