Jeśli ktoś z Was nie miał jeszcze okazji obejrzenia "tego czegoś", to niech poważnie rozważy moje OSTRZEŻENIE. Szkoda mojego i waszego czasu na próbę zreckowania tego filmu. Owszem, początek w miarę fajny, ale później jest już tragedia, po której stwierdziłem że wolałbym przesiedzieć 95minut na klopie, niżli obejrzeć to dzieło jeszcze raz. Jeśli nosicie się zatem z zamiarem wycieczki do kina, by obejrzeć Vin Diesela (osobiście kolesia lubię, ale chyba tylko za Riddicka w Pitch Black) to już lepiej weźcie gazetę i usiądzcie na te dwie godziny w toalecie.