Ale czad, obejrzałem właśnie jeden odcinek polskiej wersji. Nie wiem, może jak byłem młodszy to robiło to na mnie większe wrażenie, a może po prostu rodzima wersja to tradycyjnie megażenada.
W skrócie to trzech siwych dziadów ślini się na kilka bezmózgich blachar, które znalazły się tam chyba z choinki. Gonera i Weiss mają miny jakby w forcie byli na odsiadce, a nie w robocie. Tylko pani Glinka (nie mam pojęcia kto to) chyba dobrze się bawi. Zagadki zadawane przez Weissa są na poziomie intelektualnym odpowiadającym możliwościom uczestniczek (o ile pamiętam, w oryginale były one dość trudne).
No i sam Polko – mam nadzieję, że dobrze mu za to zapłacili, skoro za to stracił robotę u Kaczki. Aczkolwiek musiałem mocno zweryfikować swoje wyobrażenie o jego formie fizycznej i umysłowej.
Oryginał starał się udawać jakąś przygodę, RPGa, była jakaś fabuła i postacie. Tutaj Wszystko jest potraktowane megatechniczne i WF-owsko, Gonera z cierpiętniczą miną wygłasza blubry o skrabie – bo przecież wysublimowany polski widz nie chcę oglądać jakichś fantastycznych pierdół. Za to zero dramatyzmu i nuda wieje aż drzwi trzaskają. Kolejny raz zasłużone gratulacje dla TVP.