Warning Sign / Sygnał ostrzegawczy

Tytuł: Warning Sign
Produkcja: USA, 1985
Gatunek: Thriller
Dyrekcja: Hal Barwood
Za udział wzięli: Yaphet Kotto, Kathleen Quinlan, Sam Waterston, porucznik z Akademii Policyjnej
O co chodzi: Śmiertelny wirus uwalnia się w tajnym laboratorium. Kłopoty.

Jakie to jest: Pamiętam jak dziś, jak w okolicach roku zapewne 1987 na regionalnej TV Szczecin zobaczyłem przed Kroniką Pomorza Zachodniego trailerek Sygnału ostrzegawczego. Oczywiście nie był to wówczas żaden „trailerek”, ani płatna „reklama”, tylko komusza zapowiedź tego, co akurat leci w kinach. Byłem oniemiały jak po trailerze Terminatora 1, który również zobaczyłem przy innej okazji na tym samym programie. Tu mieliśmy supertajne labolatorium, alarm, zamykające się pancerne drzwi, pod którymi przeciskali się uciekający naukowcy – a potem wjazd super komandosów w ochronnych kombinezonach i tajemnicze niebezpieczeństwo czekające w czeluściach zapieczętowanego laboratorium… I to hasło: „Kiedy dostrzeżesz sygnał ostrzegawczy, będzie już za późno” (to po cholerę taki sygnał?). Co ciekawe, kojarzę też, że w tym trailerze była jeszcze startująca rakieta kosmiczna, nie mająca nic wspólnego z filmem – być może była to inwencja własna montażysty ze szczecińskiej TV. Oczarowany zwiastunem już w następny weekend w towarzystwie ojca (film był dozwolony od lat 15, o ile ktoś jeszcze pamięta taką instytucję jak certyfikat wiekowy) stawiłem się zatem w kinie Colosseum podziwiać Warning Sign.

I co widzę: jest sobie laboratorium BioTek Agronomics produkujące GMO – rok produkcji filmu 1985, więc inżynieria genetyczna była to wówczas totalna nowość, jak zresztą zauważają sami bohaterowie na ekranie. Owo laboratorium mieści się w futurystycznym budynku na środku rolniczego pustkowia w Utah, a w środku naukowcy w superfajnych kombinezonach robią geny i bakterie. No i jeden naukowiec niechcący zbija fiolkę z jakąś bakterią, bach – alarm, megakultowo zaczynają wszędzie zamykać się pancerne śluzy. Błyska biohazard i ekipa naukowców zostaje odcięta od świata.

Szybko się okazuje, że BioTek produkował bakterie nie tyle rolne, co raczej militarne i właśnie wypuścił im się niemiły wirus (przepraszam za moje swobodne słownictwo, ale w filmie słowa bakteria i wirus są stosowane właściwie wymiennie). Wirus ów powoduje, że ludziom odbija, dostają parchów na ryju, rzucają się na siebie, a potem kaplica – idealne na pole walki.

Czy to gorsze niż koński zad w AP?

Czy to gorsze niż koński zad w AP?

W czasie gdy naukowcy i Harris z Akademii Policyjnej dostają szajby, pod drzwiami laboratorium szybko zjawiają się Władze w sile 5 żołnierzy, paru ciężarówek – mobilnych centrów dowodzenia i zawiadującego wszystkim Murzyna w garniturze w wykonaniu kultowego Yapheta Kotto. Nie trzeba długo czekać, aż grupa woja ubrana w kombinezony zejdzie do laboratorium i zmierzy się z zombie-naukowcami.

Tak, tak Moi Drodzy – macie przed sobą protoplastę Resident Evil. Takiego eighties-style. Film spóźniony parę lat w stosunku do fali katastroficznych obrazów dekady 1970 – jednak próbujący być hi-tech thrillerem. A hi-tech tu jest mega obecny: nie mam zbyt wielu doświadczeń z labami, jednak to przedstawione w Warning Sign wygląda nieźle, a jak na 1987 w PRLu – obłędnie. Ktoś naprawdę mocno napracował się nad realizmem scenografii: mamy ostrzegawcze taśmy opadające w przejściu zanim zasuną się drzwi pancerne, konsekwentnie pokazane strefy bezpieczeństwa, różne tablice typu „Agents in use”, drzwi w jedną stronę itp. Jeśli ktoś z naszych czytelników (lub redakcji) pracuje w jakimś w miarę nowoczesnym labie mógłby potwierdzić, czy faktycznie tak jest. Nie zmienia to faktu, że machiny będące na wyposażeniu BioTeka na obecną chwilę walą trochę vintagem, no ale co zrobić.

Super żołnierze strzelają i kamerują

Super żołnierze strzelają i kamerują

Ale wracając do akcji: tak naprawdę bohaterem filmu jest lokalny szeryf, który w towarzystwie byłego naukowca – hippisa/pijaczka stara się dostać do odciętej placówki, aby uratować swoją uwięzioną tam żonę. W tym celu musi przechytrzyć nieczułe Władze i wojsko, dostać się do budynku i w tym skromnym składzie stawić czoła hordzie żądnych krwi świrów. Żeby film był głębszy, szeryf cierpi na strach przed drobnoustrojami, co czyni jego misję bardziej heroiczną. Natomiast uwięziona żona (nawiasem mówiąc jedyny pracownik ochrony w wielkim tajnym laboratorium) musi sobie jakoś radzić sama otoczona przez mutantów, żołnierzy, a także niezarażonych, ale wrogo nastawionych współpracowników. Jej samotne przygody dość szybko nasuwają na myśl postać Ripley i wydaje mi się, że tak naprawdę Yaphet Kotto nie zagrał tu zupełnym przypadkiem w tym kontekście.

Władze mówią, jak jest

Władze mówią, jak jest

Co by dobrego o Warning Sign nie mówić, cechuje się on dużą naiwnością i scenariusz oraz reżyseria raczej nie sięgają do pięt takim jego relatywnym rówieśnikom jak Aliens czy Ucieczka z Nowego Jorku. Władze podchodzą do kwarantanny na dużym luzie i mimo, że rozwój broni biologicznej jest absolutnie zakazany, Dowodzący Murzyn dość szybko wyjawia ten sekret naszemu szeryfowi i innym postronnym osobom. Pod drzwiami laboratorium cały czas odbywa się redneckowski piknik, jako że lokalni mieszkańcy domagają się uwolnienia krewnych uwięzionych wewnątrz i bez oporów pyskują, a nawet konfrontują się z Władzami. Samo aktorstwo też nie jest najwyższych lotów – właściwie tylko Kathleen Quinlan grającą uwięzioną żonę szeryfa, Joanie, cokolwiek reprezentuje w tej dziedzinie. Jej mąż popada od desperacji w jednej scenie do dużego luza i humoru w kolejnej, a do swoich obowiązków stróża prawa podchodzi też z dużym dystansem – więc chyba jego postać była scenariuszowo mocno poprawiana. Zabawna jest scena śmierci jednej z drugoplanowych postaci, którą kamera pokazuje chyba tylko z kronikarskiego obowiązku. Pewną zaletą wieku filmu jest natomiast dość ciekawa elektroniczna muza, grana oszczędnie, ale tworząca jakiś tam klimat.

Tu wstaw dowcip o zabezpieczeniu się

Tu wstaw dowcip o zabezpieczeniu się

Konieczne muszę donieść, że Warning Sign zawiera też jedno mocne nawiązanie: otóż supertajna grupa naukowców hodująca wojskowego wirusa zowie się Blue Harvest Group (że niby wymyślają coś na bardziej wydajne plony). Aby nie było wątpliwości, że nawiązanie to nie jest przypadkowe – na ekranie pojawia się też zdjęcie Ewoka w gazecie czytanej przez bohaterów. Przyznam, że oglądając film pierwszy raz w Colosseum nie wyłapałem tego smaczku.

Ale to nie koniec – okazuje się, że reżyser Hal Barwood zrobił potem dalszą karierę gwiezdnowojenną w LucasArts, gdzie szefował lub współpracował przy takich gierkach jak Rebel Assault 2, Yoda Stories, a także Indiana Jones and the Fate of Atlantis, tudzież Infernal Machine.

Ewoczy spisek

Ewoczy spisek

Można powiedzieć, że Sygnał ostrzegawczy przetarł szlaki nie tylko dla RE, ale też filmów epidemiologicznych (w tym zombie-zaraz), czy też „odnajdujemy opuszczony statek/bazę/kolonię i widzimy, że mieszkańcom odbiło”. Nie zapominajmy też, że film wtłoczył do publicznej świadomości termin „Biohazard”, jakże aktualny w naszych czasach. Tak więc mimo wszystkich retro-słabości zalecam wszystkim zapoznanie się z tym filmem (lub jego przypomnienie) – gdyż nawet teraz potrafi skutecznie trzymać w napięciu i tym i owym fabularnie nas zaskoczyć.

 

Ocena (1-5):
Labolatorium: 5
Biohazard: 5
Super komandosi: 3
Fajność: 4

Cytat: What if they spliced the wrong gene?

Ciekawostka przyrodnicza: W kafeterii naszego laboratorium stoi szereg gier salonowych, głównie marki Atari. Jedną z nich jest Firefox, gierka działająca z Laserdisca, który odtwarzał tło video dla lecącego samolotu:

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

2 Komentarze(y) na Warning Sign / Sygnał ostrzegawczy

  1. Recka mnie zachęciła! Yaphet Kotto i muzyczka z Aliena w trailerze też

  2. Pierwsze słyszę, trzeba będzie jakoś zorganizować sobie seans.

Dodaj komentarz