Lost Patrol

Po Wings wypadałoby słów parę poświęcić innemu przebojowi z okresu WWI, mianowicie Historyline, ale chciałem zachować jakąś ciągłość pisząc o grach, których siłą były emocje, a efektem pewna duchowa rozterka podczas zmiany dyskietki w stacji.

Padło na Lost Patrol: produkt dwuosobowej ekipy Shadow Development wydany przez Ocean w 1990 roku. Po latach, cytując gatunkowy slang wychodzi, że był to „survival action RPG” – a olewając taki bełkot pamiętamy choćby intro z Hueyem i historię siedmiu ocalałych z jego katastrofy amerykańskich żołnierzy (to na pewno był zamach, a nie katastrofa – Cmdr JJA).

Był 7 czerwca 1965 roku, do najbliższej amerykańskiej bazy Du Hoc jakieś 58 mil, nazywasz się Charlie Weaver i jesteś sierżantem z 10-miesięcznym stażem w Wietnamie. Twoją misją było doprowadzić ocalałych do bazy i przeżyć. Śmierć Weavera kończyła zabawę.

Stracić życie podczas 58-milowego marszu przez wietnamską dżunglę w postaci mapy było bardzo łatwo, a sama gra wydawała mi się wówczas mega trudna i frustrująca. Brak save’a nie ułatwiał zabawy, a każdy zabity przez VC żołnierz autentycznie dołował resztę oddziału. Tak ze łba, bo późno się wziąłem za dzisiejszą rozprawkę, stan osobowy oddziału Weavera zmniejszony mógł być przez:
– Potyczkę z gniazdem CKM, celny rzut granatem rozwiązywał problem,
– Walkę wręcz ze zwiadowcą VC, w sumie najbardziej bezsensowny element rozgrywki zamieniający Lost Patrol w chaotyczną napierdalankę ale przynajmniej prosty,
– Wymianę ognia z oddziałem VC, sukces gwarantowała celna obsługa M60,
– Snajpera,
– Najgorsze gówno jakie mogło nas spotkać czyli pole minowe albo booby traps.
(Od siebie dodam, że najciekawszym rodzajem śmierci była sytuacja, gdy jakiś wyjątkowo zdemnotywowany podkomendny wsadzał Weaverowi granata do teczki – Cmdr JJA). Ciekawe, że można było samemu zakładać pułapki wciągając ścigający nas patrol w zasadzkę.

Poza powyższymi, najczęściej fatalnymi, przypadkami nasz oddział idąc do celu przeszukiwał wioski czy samotne chaty. Fajnym bajerem była interakcja z tubylcami: od grzecznej rozmowy po przyłożenie guna do głowy i tym sposobem wyciąganie informacji. Dziwny pomysł to samodzielne stukanie w klawiaturę a nieco skrajny to rozpieprzenie całej wioski.

Gra wkurzała jak mało która. Raz, wspomniany już brak sejva, wysoki poziom trudności i głupie zejścia Weavera – a co za tym idzie szybki koniec pieśni. Pozostali ginęli jeszcze szybciej – od na przykład głupawego tekstu: „rzucony granat zabił właśnie Gomeza”. Jakby tego było mało, wersja crackowana przez Angels wieszała się gdzieś w środku gry. (Z innych kretynizmów – aby odzyskać siły i morale bardziej opłacało się odpoczywać 6x po 10 min. niż 1x 1h. Przeklikanie tak całej nocy było dość irytujące – Cmdr JJA).

Przy kompie często do rana trzymał za to niesamowity i autentyczny – jak się wówczas wydawało – klimat Nam Ery. Do tego upór, wola przeżycia i doprowadzenia choćby samego Weavera do bazy. Wrażenie robiła swoboda i losowość rozgrywki: od nas zależał kierunek i trasa wędrówki, los napotkanej wioski czy – idąc po bandzie – życie każdego wieśniaka. Do tego nasi żołnierze nie byli anonimowi – każdy to charakterna morda, statystyki, nazwisko! Dorzućmy do tego monotonną ale wpadającą w ucho muzykę i klipy niemal wyjęte żywcem z Plutonu czy innych klasyków (nie niemal tylko żywcem – to były klipy z Hamburger Hill, ciekaw jestem czy dodane na legalu czy z partyzanta. Podziwianie miniaturowych czarnobiałych video na 10fps było dane posiadaczom tylko 1MB – Cmdr JJA).

Dużo dzisiaj o kulcie i klimacie, słowach aktualnie wytartych o kant dupy o jeden raz za dużo ale co tam – w latach ’90 nikt nie twierdził, że widział już wszystko.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

10 Komentarze(y) na Lost Patrol

  1. Nie grałem – klimaty w których komuchy trzymały górę mnie irytowały.

    P.S. A Johnny w to grał?

  2. Świetny klimat, muza niezapomniana, grałem dotąd aż nie przeszedłem…

  3. Strasznie podobało mi się strzelanie przez "szkło powiększające". Wtedy, był to dla mnie ideał cudownej grafiki 😉

  4. Klipy video pochodziły – zdaje się – nie z "Hamburger Hilla", a z serii "Rok w piekle", która przewijała się na kasetach VHS w postaci pojedynczych odcinków tego zacnego NAM-serialu. Sama gierka, pomimo, że pełna błędów i losowości, to kawał porządnego, amigowego softu. Aż miło sobie przypomnieć…

  5. W sumie tytuł idealnie pasuje pod rimejk. Arcade na xlive czy ps3 lub duzy budzet. Jest wszystko, od napierdalanki po prostą strategię.

  6. Czy ktoś z was kiedykolwiek ukończył Lost Patrola?

  7. ech jaki to byl kult. szkoda ze juz takich rzeczy dzis nie robia.

  8. Doszedłem do tej bazy, łatwo nie było ale da się. Ponownie tego już bym nie zrobił za długo to trwało;)

  9. Ja też ukończyłem i to chyba nawet parę razy. Ale dokonanie tego całym oddziałem raczej nie wchodziło w grę.

  10. Skończyłem, trzeba było tylko kombinować z wlasciwą wersją.

Dodaj komentarz