Miracle Mile

Tytuł: Miracle Mile/Cudowna Mila
Produkcja: USA, 1988
Gatunek: Thriller/Doomsday film
Dyrekcja: Steve De Jarnatt
Za udział wzięli: Doktor z ER, Mare Winningham, Blondynka z ST: Następnego Pokolenia, Sierżant z RoboCopa 1 – 3, Doktor z Terminatora 1-3 i inni.
O co chodzi: O naturalną kolej rzeczy.

Też bym se zagrał na koniec!

Jakie to jest: Na początku lat ’80 młody i ambitny scenarzysta Steve De Jarnatt rozpoczynał swoją karierę w przemyśle filmowym Miasta Aniołów. Był rok 1983 kiedy to postanowił napisać scenariusz do jednego z odcinków serialu Twilight Zone. Historia, którą przelał na papier koncentrowała się wokół problematyki zaprzątającej umysły wielu Amerykanów. Pierwsza kadencja prezydentury Ronalda Reagana cechowała się bezkompromisową polityką wobec „Imperium Zła”, atmosfera Strachu przed nuklearną konfrontacją była powszechna. To jej zawdzięczamy takie filmy jak Terminator, The Day After czy Threads. Dla De Jarnatta motyw zbliżającej się apokalipsy był jednym z silniejszych bodźców oddziaływających na wyobraźnię ówczesnego widza. Do tego w materiale, który opracował na potrzeby serialu, drzemały ogromne możliwości. Postanowił więc go rozbudować w scenariusz filmu fabularnego i odsprzedać prawa Warnerowi, upraszając się przy okazji o stołek reżyserski. Ci zgodzili się na zakup, ale nie mieli zamiaru stawiać na kompletnego debiutanta jeżeli chodzi o reżyserię. Tym bardziej, iż planowali zmodyfikować oryginalną historię na potrzeby realizacji typowego Hollywoodzkiego produktu.

Projekt zatytułowany Miracle Mile miał jednak pecha, gdyż jego produkcję odwlekano. Po kilku latach scenarzysta postanowił odkupić prawa i poszukać funduszy na własną rękę. Nie było to łatwe, zważywszy na poruszaną tematykę. W końcu John Daly, który m. in. sfinansował produkcję Terminatora, zdecydował się zaufać De Jarnattowi i powierzył mu 4 miliony dolarów na realizację projektu.

Chaos from above

W roku 1988 ukończono zdjęcia. Było już dość późno, zimna Wojna powoli zmierzała ku końcowi, a retoryka głównego rezydenta Białego Domu straciła na zaczepności. To przełożyło się na odbiór filmu, który mimo wielu pozytywnych recenzji, został zignorowany przez szerszą publiczność. Miracle Mile, chociaż nie zyskał na popularności, okazał się znacznym osiągnięciem De Jarnatta pozostając jednocześnie jego ostatnim filmem pełnometrażowym.

Harry Washello to 30-letni muzyk, którego największym utrapieniem jest samotna egzystencja. Pewnego dnia podczas zwiedzania muzeum La Brea Tar Pits w Los Angeles, poznaje on równie samotną Julie Peters. Wspólnie spędzony czas w dzielnicy Miracle Mile przekonuje ich do wyjścia na randkę jeszcze tej samej nocy. Pech chce, iż Harry nie stawia się o wyznaczonym terminie. Jest środek nocy, kiedy Harry przybywa w umówione miejsce i próbuje skontaktować się z Julie. W pewnym momencie odbiera telefon od nieznajomego, który informuje go o totalnej zagładzie jaka ma dotknąć świat za 70 minut.

Film zasadniczo jest podzielony na dwie części. W każdej z nich reżyser umiejętnie wygrywa na odczuciach widza, zestawiając ze sobą niewinność z przemijalnością. W pierwszej sekwencji De Jarnatt ustanawia infantylną otoczkę wokół poszczególnych elementów opowieści. Obserwujemy zawiązanie bliższej znajomości przez parę ludzi, którzy cechują się lekką niedojrzałością emocjonalną. Nie bez przyczyny rolę Harryego powierzono Edwardsowi – zyskał on popularność wcielając się w postać Gilberta Lowella z Zemsty Nerdów. Julie spełnia rolę jego idealnej partnerki i jest zwiastunem cukierkowego związku, który ma zakończyć przedłużający się stan kawalerski Washello. W budowie obu postaci nie ma nic skomplikowanego, ale nie oto chodzi. Wartością nadrzędną jest ich zdolność do reprezentowania i uzupełniania tego, co w procesach zachodzących w naszym społeczeństwie jest najbardziej urzekające. Trąci to troszkę kiczem, ale trzeba brać poprawkę na fakt, iż jest to film z lat ’80. De Jarnatt w poszczególnych scenach zawiera także elementy wspomnianej przemijalności – szkielety poszczególnych wymarłych gatunków służą za dość ciekawe i wieloznaczne tło o przyzwoitej wartości estetycznej. Wszystko to zamyka się w konstrukcji „podbudówki” pod właściwy rozwój akcji.

Las pojazdów

Fakt, iż opowieść o losie pary kochanków w czasach nuklearnej paranoi przez tyle lat pozostawała niezekranizowana miał pozytywny wpływ na ewolucję tej historii i jej ostateczny kształt. W roku 1985 odbyła się premiera jednego z mniej znanych filmów Martina Scorsese zatytułowanego Po godzinach. Fabuła tego obrazu skoncentrowana jest wokół perypetii młodego yuppie, który umawia się na randkę w środku nocy. Jednak paradoksalne zdarzenia i cudaczne postacie, które spotyka na swojej drodze, psują mu wszelkie plany. Scorsese w swoim filmie kreuje wizję świata nocy – rządzącego się swoimi prawami i zamieszkanego przez dziwadła. Uśpiony Nowy Jork i jego opustoszałe ulice potęgują atmosferę braku kontroli, zagubienia i obcości. Ten schemat został wykorzystany i twórczo rozwinięty w Cudownej Mili.

Gdy Harry przypadkowo odbiera wiadomość o zbliżającej się katastrofie, dochodzi do zasadniczego zwrotu akcji. Nowa sytuacja zmusza go do podjęcia natychmiastowych decyzji. Wszystko jest diametralnie odmienne od tego, co widzieliśmy do tej pory. Sposób kształtowania i prezentacji przestrzeni zapożyczone z filmu Scorsese sprawdzają się idealnie. W obu filmach reżyserzy stawiają na oniryczny charakter prezentowania fabuły, co przekłada się na jedną z możliwości interpretacyjnych. Scorsese jednak trzyma dystans do opowiadanej historii, która oprócz zręcznej narracji nie angażuje widza tak, jak Cudowna Mila. De Jarnatt z konsekwencją „zagęszcza” atmosferę poprzez ukazanie upływu czasu, przyspieszanie rozwoju akcji oraz zawężanie przestrzeni. Opustoszałe ulice Miracle Mile są scenerią na której rozgrywa się prawdziwa walka o przetrwanie.

Było nie odbierać

Ogólny wydźwięk fabuły nawiązuje do założeń determinizmu. Harry staje się głosicielem apokalipsy – kamykiem, który porusza lawinę. Postawa poszczególnych postaci uwarunkowana jest stosunkiem do przekazanej informacji o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Efekty tego przekazu poznajemy z punktu widzenia Harryego. Wyznaczony przez informatora czas nie pozwala poszczególnym postaciom na racjonalne myślenie. Weryfikacja schodzi na dalszy plan – większość zaczyna działać instynktownie, uśpiona Miracle Mile jest teraz pułapką, z której muszą się wydostać. Motywacja Harry’ego jest chyba najmniej egoistyczna ze wszystkich, czym potrafi wzbudzić sympatię widza.

W filmie obecny jest nieco kiczowaty humor (zwłaszcza w warstwie dialogowej filmu). Irracjonalność niektórych sytuacji aż się prosiła o ironiczny komentarz. Widać tu wyraźny postęp względem wcześniejszego debiutu fabularnego De Jarnatta – Cherry 2000. Aż trudno uwierzyć, iż ten post-apokaliptyczny camp film wyreżytserowała ta sama osoba co Miracle Mile. Operowanie kiczem w przypadku Cudownej Mili ma o wiele większą wartość – zwłaszcza w pierwszej sekwencji omawianego obrazu.

Jednym z wielu atutów filmu jest wspaniała muzyka za której kompozycję odpowiada niemiecki zespół Tangerine Dream – idealnie uzupełnia ona warstwę wizualną. Przysłuchiwanie się utworom elektronicznym tego zespołu, oprócz potęgowania doznań emanujących z poszczególnych scen dla mnie osobiście spełniło jeszcze jedną funkcję – wzbudziło moją nostalgię za latami osiemdziesiątymi. Tak samo jak charakterystyczna moda z tamtego okresu, która w tym filmie pomaga udziwnić i uzupełnić o podteksty poszczególne postacie. Myślę jednak, że tym co czyni z Miracle Mile sztandarowe dzieło tamtego okresu jest koherentna fabuła oraz zgrabna narracja (co w latach ’80 było standardem). Budzi szacunek fakt, iż to wszystko udało się osiągnąć kosztem kilku milionów dolarów.

Steve De Jarnatt zasługuje na uznanie za pełne wykorzystanie potencjału tkwiącego w tej historii. Osobiście uważam, iż podejście minimalistyczne, które obrał reżyser, wyszło tej produkcji na dobre. I chociaż Miracle Mile na pierwszy rzut oka przypomina typowy apokaliptyczny film klasy B przeznaczony do dystrybucji na VHS – to nim nie jest.

Nie mogę zrozumieć, czemu ten wyjątkowy film nie doczekał się ani jednej fanowskiej strony internetowej. Podobnie jest z dystrybucją na DVD – nadal wypatruję na horyzoncie wydania dwupłytowego. Jest to wielka niesprawiedliwość, tym bardziej, iż Cudowna Mila okazała się na tyle dobra aby skopiowano jej elementy fabularne na potrzeby Cloverfielda. Czy uczciwość nie nakazywałaby zatroszczyć się o zachowanie tej pozycji dla potomnych?

Obejrzenie filmu dało mi wiele satysfakcji. Miracle Mile to cudowna perełka, którą polecam każdemu.

Ocena (1-5):
Apokalipsa: 5
Muzyka: 5
Czar ’80: 5
Fajność: 5

Cytat: I’m talking about NUCLEAR FUCKING WAR.

A jako bonus – zwiastun:

Written by: Atue

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

22 Komentarze(y) na Miracle Mile

  1. hmm jednak mam IQ Gumpa, bo sorry nic nie skumałem z tej recki. Albo nadaje się bardziej na filmwarka niż ZP bo nie jest IMO snobistyczna. Ale ja się tam nie znam. Bez obrazy.

    Plus taki, że paradoksalnie zrobiła mi smaka na film i trzeba będzie zobaczyć to dzieło.

  2. Turek, dodaj swoją opinię i miejmy to za sobą.

  3. Z całym szacunkiem dla wspomnianej przez S. stronki, recenzje tam zamieszczane nadają się na tekst na tylną okładkę filmów. A snobizm filmowy polega nie tylko na tym, że coś podoba ci się coś szczególnego, ale tez na tym, że wiesz DLACZEGO ci się podoba.

  4. Film jest świetny i mocno dołujący 🙂

  5. JAA Żebyśmy się dobrze zrozumieli, bardzo lubię recki Atue, ale te konkretne jak np. recka C.H.U.D. Krótko, ciekawie i na temat.

    Ta recka natomiast przypomina mi właśnie tl;dr analizy warkopodobne. A, że to pejoratywne określenie, tyś rzekł, ja nie to miałem na myśli.

    Grunt, że zachęcił nie do zobaczenia filmu, a o to chodziło nes pa?

  6. Grunt, że zachęcił MNIE

  7. Ehh Ci Szczecinianie! Tylko niemcy was wykupili i juz sie wam(nam) w glowach przewraca !

  8. pardon? nie w glowach tylko w dupach.

  9. @netzwerk69 – haben alles gekauft? Stettin wird immer polnisch sein! Der war, der ist und der wird sein!!!

    @horror – bei jemanden es gibt keine Unterschied zwischen Kopf und Arsch 😉

  10. Wenn die Soldaten
    Durch die Stadt marschieren,
    Öffnen die Mädchen
    Die Fenster und die Türen.

  11. Wenn ist das Nunstrück git und Slotermeyer? :>
    Ja! … Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput.

  12. PS: Gińcie, niemieckie szkurwele!

  13. Ej panowie bez jaj. Wracam do Szczecina po dwoch latach a tu takie teksty ? 😛 Przerazenie mnie normalnie ogarnia – mam nadzieje ze chociarz Finkenwalde po troszku polskie zostalo.

  14. A tak się zastanawiałem czy przed recką nie dać następującego info: "Turek i Sasquatch proszeni są o nie czytanie poniższej recki"

  15. >>Atue: Ubung macht den Meister. Am naechsten mal wirst du es schreiben und wir werden ein Friede haben.

    Grusse aus Festung Posen! 🙂

  16. horror –> słyszę Oskara 🙂

    A recka git i zachęca do przeszukania archiwów.

  17. Więc z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić żeby tej krytyki nie było… tylko aplauz i zaakceptowanie …

  18. kochajmy sie!
    (na pewno prabab tez to popiera)

  19. …und jetzt brennen die Vorhange!

  20. Konstruktywna krytyka oraz dyskusja na pzoiomie merytorycznym jest zawsze mile widziana. Ale zrzędzenie już nie.

Dodaj komentarz