The Last V8

W czasach gdy królowały 8-bity, tytułów traktujących o postapokalipsie było jak na lekarstwo. Najważniejszym było kapitalne role playing: Wasteland wydane w 1988 przez Electronic Arts.

Z marszu okrzyknięte grą roku, a lata później uznane za jeden z najważniejszych tytułów w historii komputerowej rozrywki. Interplay uznał Wasteland za duchowego przodka dla serii Fallout. Wypada również wiedzieć, że oficjalnym sequelem Wasteland było Fountain of Dreams (wydane wyłącznie na PC zebrało dość przeciętne recki) i nie ukończone nigdy Meantime (chociaż ukazała się nawet beta). Samo Wasteland wydano niestety wyłącznie na C64 i Peceta i – co tu ukrywać – w tym przypadku atarowcy naprawdę mieli czego zazdrościć.

Oprócz Wastelands na C64 ukazało się jeszcze pare P/A gierek m.in.: Roadwar 2000, The Sacred Armour of Antiriad (Rad Warrior), After the War, Autoduel, Bad Blood, Badlands, Mindfighter i Road Rider.

Roadwar 2000 był wydaną przez moje ukochane SSI strategią turową nawiązującą, przynajmniej duchowo, do idei i świata Mad Maxa. Akcja miała miejsce w zdewastowanych nieznanym wirusem Stanach Zjednoczonych gdzie auta były głównym środkiem rozstrzygania wszelkich konfliktów. A było z kim walczyć, gdyż cały kraj opanowany był przez mutanty, gangi, kanibali a resztki cywilizacji próbowały ocalić strzępki rządu USA. Gra była na wypasie i całkiem zasłużenie doczekała się sequela Roadwar Europa -wydanego rok później również na C64. Obie giery ukazały się również na Amigę i Atari ST dzięki boskiemu Westwood.

Kolejny tytuł: The Sacred Armour of Antiriad w porównaniu z powyższymi był już tylko przeciętną platformówką (C64, ZX Spectrum), ale wypada go odnotować.

After the War było standardową napieprzaną, gdzie na postnuklearnym Manhattanie musieliśmy powstrzymać szaleńca – profesora McJerina.

Ciekawym tytułem była za to gierka Bad Blood – efektowny mix RPG i przygodówki. Bohatera wybieraliśmy spośród 3 dostępnych na starcie: silnego mutanta Varigga (tylko hand to hand combat), Dekkera – człowieka uzbrojonego na początku w nóż i Jakki, mutanta walącego ze ślepi laserami (podobnie jak Cyclops). Po wybraniu bohatera ruszaliśmy w P/A klimaty, gdzie naszym celem było sprzątnięcie niejakiego Lorda Dominixa, który w imię czystości rasowej chciał eksterminować wszystkie mutanty. Gra wprowadzała system dzień/noc, mnóstwo NPCów i była pewnie kolejną cegiełką dzięki której powstał Fallout.

Mamy jeszcze Badlands i Road Raider (Motor Massacre), zaliczane do powiedzmy licznego gatunku wyścigów P/A oraz intrygujące, przygodowe Mindfighter.

Piszemy wciąż o C64, a pora wracać do ATARI Finest. Jednym z klasycznym P/A tytułów, jakie widziałem na Atari była zręcznościówka The Last V8. Wahałem się czy wyciągać ją przy okazji najlepszych atarowskich tytułów ale myślę, że warto. Drugim, i tym razem całkiem dobrym, atarowskim tytułem było Autoduel, ale o nim za tydzień.

The Last V8 na Atari pojawiło się w 1986 dzięki Mastertronic i przenosiła nas za kółko bryki Mad Maxa podczas patrolu po postnuklearnych pustkowiach. Sensem giery było dojechać szczęśliwie do bazy. Tak po prostu. Do pokonania mieliśmy tylko 2 etapy (widziane z góry, jak w Getaway ) i mimo, że The Last V8 był trudnym tytułem, po nabraniu wprawy (i nauczeniu się na pamięć kolejnych zakrętów czy niespodzianek) można było tego dokonać w jakieś 5 minut (a narzekają dzisiaj na zbyt krótkie gry).

Jak pisałem wcześniej, wahałem się czy The Last V8 warte jest uwagi gdyż zarzutów mam kilka. Na początek grafika, która składała się z kilku kolorów i w porównaniu z wersją na C64…

…wyglądała po prostu biednie. Dalej, tylko 2 poziomy i co z tego, że trudne. Poza tym popatrzcie na screeny: co to za dziwaczne podzielenie ekranu, gdzie większość zajmują i tak bezużyteczne wskaźniki. Na plus The Last V8 wypada zapisać świetną muzę geniusza Roba Hubbarda, klimacik P/A, V8 i co tu dużo pisać – zanim pokonaliśmy oba etapy , gierka całkiem wciągała. Lata później autor The Last V8, David Darling, stworzył klasyk Micro Machines – miło wiedzieć, co było ich prekursorem.

Mad Max : The Last V8 Interceptor:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

9 Komentarze(y) na The Last V8

  1. Ten odcinek podśmierduje mi dywersją ;p

  2. Moja diagnoza jest taka, że jakby panom z Mastertronic zachciało się wyjąć palec z dupy, to wersja atarowska wyglądałaby lepiej niż na C64. Każdy głupi bez żadnych myków potrafił podzielić ekran poziomo na różne tryby graficzne – a osobliwy dizajn tej gry wręcz do tego skłaniał. W każdym trybie mamy po 4 kolory, co daje łącznie 12 na ekranie, zamiast 4, które ostatecznie otrzymaliśmy.

  3. Nie mówiąc, że każdą z P/A gierek, które ukazały się wyłącznie na C64 mozna było wydac na Atari. Czyli umiejętnie zarządzac firmą i byc elastycznym przy dogadaniu się producentami.

  4. Again, Atari finest it is not 😛

  5. Hmm, czyżby kończyły się materiały z kardridża 1000 w 1 i trzeba zacząć pisać o gierkach z zaprzyjaźnionego, lepszego 8-bita? 🙂

  6. E tam sie koncza. Garret ma po prostu beznadziejny skrypt 'wybierz dowolna gre na atari'.

  7. No i wychodzi powoli jedyna prawda na wierzch. 😀

  8. A czy w atarowskim V8 była synteza mowy, bo już nie pamiętam?

Dodaj komentarz