Gyruss

Galaga. Space Invaders. Gyruss. Bezapelacyjne kulty wczesnej epoki automatów i obowiązkowy punkt programu każdego szanującego się salonu gier. Z całej wielkiej trójki tylko Gyruss przeniesiony został dzięki Parker Brothers na 8-bitowe Atari.

Gra powstała w 1983 roku, a stworzył ją Yoshiki Okamoto, o którym warto napisać więcej, gdyż gość jest niemal chodzącą legendą. Dla Konami napisał dwie gry: Time Pilot oraz Gyrussa. Po jej sukcesie odszedł do Capcomu (poszło o kasę z Konami), gdzie między innymi zrobił sławne 1942 oraz matkę wszelkich mordobić, Street Fightera. Późniejsze jego kulty to na przykład Resident Evil (jest również producentem filmu oraz kontynuacji) czy Genji: Dawn of Samurai.

Gyruss (jap. Jairasu) na swój dziwny sposób był gierką 3D. Mocno naciągam definicję, celniej będzie ją zaliczyć do tzw. tube shooterów, których pionierem był pochodzący z 1980 roku legendarny Tempest. W Gyrussie statek gracza zwrócony był przodem do ekranu i poruszał się dookoła niego napieprzając do nadlatujących wrogów. Większość przeciwników stanowiły wrogie myśliwce, a także okazyjnie satelity, asteroidy i systemy laserów. Dodatkowo sprzątnięcie satelity upgradowało broń do podwójnego działka. Bezcelowe było natomiast lutowanie w asteroidy, gdyż te były niezniszczalne a ich celne trafienie dawało tylko punkty.

Gra była miłą wycieczką po naszym systemie słonecznym. Rozpoczynaliśmy 2 warpy przed Neptunem (gdzie wtedy był Pluton?), a wyczyszczenie ekranu z przeciwników zbliżało nas o warp do celu. Po Neptunie był Uran, potem Saturn, Jowisz, Mars i wreszcie Ziemia. Wszystko to, aby wybić wrogich Gyrussian zagrażających ludzkości. Zaliczenie kolejnych planet gwarantowało etap bonusowy, gdzie za każdy zniszczony statek dostawaliśmy punkty, a ich 7000 dawało kolejne życie. Teoretyczny koniec gry, czyli osiągnięcie Ziemi, przenosiło nas 3 warpy do Neptuna. I tak w kółko. Co ciekawe, zakończenie dorobiono wreszcie na Nintendo, gdzie w Gyrussie pojawia się stosowny filmik.

Strzelanka jak strzelanka, wciągała jednak niesamowicie i mimo, że do długich nie należała, była świetną zabawą. Najważniejsze, co zapamiętał z niej każdy atarowiec, to musowo quasi rockowa wersja Toccata i Fugue Jana Sebastiana Bacha. Muzyczka wymiatała.

Na koniec wspomnijmy, że Gyruss pojawił się również na C-64, Coleco Vision a w wersji deluxe na Nintendo (dodatkowe bronie, przeciwnicy, boss na końcu każdego etapu oraz intro i outro). Mamy jeszcze wersję HD Gyrussa do ściągnięcia z XBox Live Arcade dla konsoli XBox 360. Można również zagrać za friko pod tym linkiem – wersja niestety z NESa.

Z ciekawostek: w Gyrussie odnajdziemy również ślady fabuły. Otóż w roku 2001 statek kosmiczny Koziorożec 1 wyruszył na podbój galaktyki. Jakieś 50 lat później jego załoga odebrała z Ziemi dramatyczne SOS, wzywające do obrony jej przed Imperatorem Chungiem oraz jego armią Gyrussian. Wyruszamy na misję!

Wersja HD na XB360:

Wersja z NESa, boss + inna muzyczka:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

3 Komentarze(y) na Gyruss

  1. Ech, łezka w oku znowu się zakręciła 🙂 Gyruss na automatach, to był prawdziwy kosmos, dosłwonei w przenośni, gierka prawdziwie awangardowa i do tego w pseudo3D. Ech, to se ne vrati 😉

  2. Grałem w to kiedyś pod arkadami przy Starym Rynku w Pozku, był tam taki salon niby-na-powietrzu. Obecnie bywa tam zapewne Dred Spod Arkad.

  3. A ja mialem te gre na swoim atari, bo zawsze bylem bogaty i mialem swoj styl. Do dzis zreszta wszystko mam lepsze niz inni.

Dodaj komentarz