Gone Baby Gone

Tytuł: Gone Baby Gone/Gdzie jest Amanda?
Produkcja: USA, 2007
Gatunek: Thriller/Dramat
Dyrekcja: Ben Affleck
Za udział wzięli: Brat Bena Afflecka, Ed Harris wraz z żoną, Morgan Freeman i poza tym nikt z jego rodziny oraz Amy Ryan
O co chodzi: „Anybody seen my baby?”

Jakie to jest: Po napisach końcowych Gone Baby Gone jest taki moment kiedy myśli plus słowa bez przerwy i natrętnie wracają do filmu. Nawet godzinę później siedzą gdzieś na ramieniu i nie dają o sobie zapomnieć. Główny motyw filmu przyśnił mi się również nocą, w zrozumiałej tylko dla mnie schizolskiej formie. Rano jedynie się upewniłem, że nie tylko zresztą mi. Debiut reżyserski Bena Afflecka nie pozostawia obojętnym i chwała mu. Miła niespodzianka patrząc na to, kto stał za kamerą i scenariuszem. Tak pamiętam – Oscar Afflecka za Good Will Hunting, ale to było przecież 10 lat temu. Później, po czasach wesołej kompanii Kevina Smitha nadeszła era Jersey Girl czy Gigli.

Gone Baby Gone, łopatologicznie przetłumaczone u nas jako Gdzie jest Amanda?, powstało na motywach ksiązki Denisa Lehane. Inna jego powieść, „Mystic River” dała Clintowi Eastwoodowi dwa Oscary a za rok Scorsese przeniesie na ekran najnowszą książkę Lehane’a, mianowicie „Shutter Island”. Świat Lehane’a to głównie miejski klimat Bostonu oraz wypełzający z każdego zakątka syf, zgnilizna, ludzka małostkowość i podłość. O ile Mystic River to jakieś wyobrażenie efektu domina, jaki może dotknąć nasze życie tak Gone Baby Gone porusza skrajnie inne tematy. Przede wszystkim niewinność dzieciństwa i nietykalność dziecka. Odpowiedzialność rodziców. Priorytet pewnych wyborów w życiu. I co najważniejsze, z różnym powodzeniem próbuje definiować dobro i zło w tej bardziej skomplikowanej, nie czarno-białej hollywoodzkiej formie.

Akcja filmu, jak i książek Lehane’a rozgrywa się w Bostonie – mieście, w którym notabene wychowywali się bracia Affleckowie. Stąd drobiazgowe oddanie klimatu najbardziej podłych dzielnic, jak Dorchester i empatia miasta. Gdzieś tam porwana zostaje mała dziewczynka, Amanda. Mimo postawienia na nogi prawie całej Bostońskiej policji, rodzina zwraca się o pomoc do prywatnego detektywa Patricka Kenzie (Casey Affleck) oraz jego dziewczyny i zarazem wspólniczki Angie Gennaro (Michelle Monaghan). Oboje wychowani w Dorchester mają większą niż policja szansę dotrzeć do kryminalnego podziemia i pomóc uratować małą dziewczynkę. Oficjalnie zatrudnieni przez rodzinę mają pełen dostęp do śledztwa prowadzonego przez detektywa Remy Bressanta (Ed Harris) i kapitana Jacka Doyle’a (Morgan Freeman). A czas ucieka. Według statystyk 50% porwanych dzieci mordowanych jest jeszcze tego samego dnia… a jeżeli porywacz nie zostanie złapany w dniu następnym szansa na znalezienie żywego dziecka spada do 10%. Akcja Gone Baby Gone rozpoczyna się dnia trzeciego.

Fabuła Gone Baby Gone bazuje na silnych emocjach, podobnie jak Million Dolar Baby wspomnianego wcześniej Eastwooda; to na nich Affleck buduje napięcie. Pamiętając Mystic River nie oczekiwałem prostej, kryminalnej fabułki i nie byłem specjalnie zaskoczony przebiegiem śledztwa. Niemniej jednak i tak dałem się zagiąć. Gdzieś mniej więcej w połowie pewne sprawy zostały nagle zamknięte, a cała epa filmu poszła w zakończenie. I nie patyczkując się, prawie mnie zmiażdżyła. Niemalże emocjonalny gwałt.

Wybór jaki postawi bohaterom Ben Affleck (a w sumie Denis Lehane – to wciąż ekranizacja) tylko pozornie będzie prosty. Mimo, że nawet teraz, po opadnięciu najbardziej pierwotnych emocji wydaje mi się, że wiem, jaką ścieżkę bym wybrał (będąc w skórze głównego bohatera) to wciąż daleko mi do 100% pewności. Nadal siedzi w głowie alternatywa, lśniąca zbroja i jakaś naiwna wiara, bardzo bliska Patrickowi. No bo bądźmy szczerzy, marny z niego detektyw, scenariusz nie pozostawia złudzeń iż nie nadaje się do tej roli. Jest za młody, niedoświadczony. Wcześniej poszukiwał co najwyżej drobnych kanciarzy albo narkomanów, tymczasem sprawa zaginionej Amandy wyraźnie go przerosła. Casey Affleck zagrał tą rolę świetnie, bijąc brata na „aktorskim poletku” o mile. Gorzej wypadła jego partnerka, Michelle Monaghan. Przyszło jej zagrać osobę mocno zaangażowaną w prowadzone śledztwo, przez co wypadła bezbarwnie i mało przekonywająco, przynajmniej do pewnego momentu.

Ich postacie i tak bledną przy każdym pojawieniu się na ekranie Eda Harrisa. Mamy jeszcze Morgana Freemana, którego ekranowa wielkość nie pasowała mi do małej roli, oraz nominowaną za ten film do Oscara – Amy Ryan. Nie wiem, prawdę mówiąc, za co – rola dobra, charakterystyczna, ale po znanej z serialu The Wire Amy Ryan spodziewałbym się więcej. Epizodzik w Gone Baby Gone gra również inna gwiazda The Wire, jedna z moich ulubionych postaci serialu – Michael Williams aka Omar Little. Związków z Baltimorską Sagą (The Wire) jest zresztą więcej: Denis Lohane był autorem kilku odcinków, a w jednym z nich również zagrał. Tyle off topic.

Poszukiwana Amanda jest nie tylko osią fabuły, ale i również pretekstem dla dość ponurej rozprawki nad losem dzieci z rozbitych oraz patologicznych rodzin. A także kolejnym głosem w walce z pedofilią. W filmie wątek taki przewinie się jak przy każdej sprawie, kiedy znika małe dziecko. W takiej chwili głosem naszego sumienia staje się Ed Harris w genialnym monologu:

– Fucking A! You gotta take a side. You molest a child, you beat a child, you’re not on my side. If you see me coming, you better run, because I am gonna lay you the fuck down! Easy.

Jakoś przy okazji przypomniał mi się Robert A. Heinlein, który miał za stek bzdur powiedzenie, że zrozumienie pozwala wybaczyć. Można, należy rozumieć pedofila? Dokładne zrozumienie umacnia raczej nienawiść i łatwość podejmowania trudnych decyzji.

Na konstrukcji filmu, który pod koniec zamienia się prawie w etyczny moralitet, cierpi fabuła. Ta miejscami wydaje się być naciągana i sztywno podporządkowana historii. Rodzą się też zastrzeżenia do motywacji głównych bohaterów. Albo, czy rząd USA nie mógł odebrać dziecka uzależnionej od prochów matce? Gdzie była opieka społeczna? Podobnie postacie chwilami wydają się być papierowe choć wciąż dobrze i przekonywająco zagrane. Mimo tego Gone Baby Gone to mocny film. Mocno osobisty, mroczny miejski NOIR. Warto zaliczyć reżyserski debiut Afflecka – dlatego też polecam i prywatnie daję rekomendację Zakazanej Planety.

Ocena(1-5):
Klimat: 5
Dramat: 5
Akcja: 4
Fajność: 5

Cytat: Mr. Kenzie. Nice fucking job on Corwin Earle.

Ciekawostka przyrodnicza: Z powodu zaginięcia 4 letniej Madeleine McCann premiera filmu w UK została przesunięta aż na czerwiec.

Written by: garret

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

8 Komentarze(y) na Gone Baby Gone

  1. Reckę dobrze czytało mi się – dzięki garrecie 🙂

  2. Zapomniałeś o innych przejawach kariery B. Afflecka. Pojawił się w dwóch odcinkach South Parku. W jednym z nich poznajemy nawet kilka wzruszających faktów z jego dzieciństwa…

  3. Nie mówiąc już o tym:
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=j_pFTAY7MF8[/url]

  4. Oto jedno z jego sławetnych wystąpień.
    [url]http://animatedtv.about.com/library/graphics/sp705CartmanAndBenInCar.jpg[/url]

  5. Tu z kolei mamy rodziców Bena…
    [url]http://mrtwig.net/images/episodes/510.gif[/url]

  6. Mam małe pytanie – kiedy się pojawi zapowiadana recka Blade Runnera w wersji Final Cut (całe to ultra-super-giga wydanie) ?

    A tak w ogóle, to podobała mi się :).

  7. Niedługo.
    O ile mnie wcześniej szlag nie trafi 🙂

  8. przyznam, że nie mogłam skomentować tego filmu na gorąco. Za dużo emocji.
    Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, co najbardziej irytowało w chłoptasiu-detektywie: chodzi w tych swoich trampach w najciemniejsze kąty -jakby świecił zbroją na białym koniu – i pozostaje ślepy na wszystko poza wbitą w katolickim dzieciństwie czcią dla <Najświętszej Matki> – proza życia jest całkowicie poza nim…
    kulminacja: gdy już pozamyka dziecku wszystkie drogi ucieczki z emocjonalnego/ środowiskowego bagna – siada i robi za niańkę z odzysku. Z takim bólem niewygody, że… nic tylko kopnąć takiego rycerzyka w rzyć.

Dodaj komentarz