King Kong Extended Edition

Tytuł: King Kong
Produkcja: USA/Nowa Zelandia, 2005
Gatunek: Przygodowy
Dyrekcja: Peter Jackson
Za udział wzięli: Lasia co dobrze grała w Mullholland Dr., Pianista ze swoim dobrym Niemcem, Nacho Libre, Gollum
O co chodzi: Ekipa filmowa znajduje wielką małpę na zaginionej wyspie

DVD:
Region: 2, 4
Liczba dysków: 3
Czas: 192 min.
Video: 2,35:1, anamorficzny
Audio: Angielski, Francuski, Niemiecki (DD 5.1)

Lubię filmować ogony

Jakie to jest: King Kong to film marzeń Petera Jacksona i to widać. Rzadko kiedy spotyka się dzieło zrobione z takim sercem i pieczołowitością, którego oglądaniem można się po prostu delektować – mimo, że zajmie nam to ponad trzy godziny. PJ zabiera nas w prawdziwą filmową podróż, bez pośpiechu pokazując nam odtworzony/stworzony przez siebie świat, w którym rewelacyjne i obfite efekty są środkiem, a nie celem samym w sobie. Mimo oczywistej skali superprodukcji na każdym kroku czuje się tu atmosferę starego dobrego kina tworzonego przez pasjonatów – o czym poniekąd opowiada sam film.

Wielki szacunek dla reżysera za umieszczenie filmu w dawnych czasach (chyba nawet przed wojną), zamiast skusić się na jego uwspółcześnienie, co już zresztą było próbowane. I są to dawne czasy przez duże D, oddane ze szczegółowością znaną już z innych produkcji tejże ekipy. Niezwykłe wrażenie klasycznego przygodowego oldskulu poza dizajnem potęguje kolorystyka i oświetlenie scen, a także – paradoksalnie – pisana na złamanie karku rewelacyjna i atmosferyczna muzyka Jamesa Newtona Howarda. Na marginesie – nie wiem za co z produkcji wyleciał pod koniec roboty Howard Shore. Ostateczny soundtrack tak zalatuje LotRem, że nie może specjalnie odbiegać od tego, co próbował stworzyć Shore.

Ryba śmierci

Mimo, że film z pozoru jest radykalnie odmienny od Władcy Pierścieni, czuje się jednak tę samą rękę – poczynając właśnie od szczegółowości rekwizytorni, przez dialogi do visuali Skull Island, nad którymi zresztą w pewnym stopniu pracował Alan Lee. Pozostałości tajemniczej pradawnej cywilizacji (Sith?), które to zabytki bez skrupułów niszczy Kong, Uruk-Haiowscy tubylcy, akcja w deszczu pod murem czy sceny pościgów z udziałem dziwnych stworów jako żywo przypominają LotRa – i jest to jak najbardziej zaleta filmu. Inne podobieństwo to certyfikat PG-13, który podobnie jak wypadku Trylogii nie razi i mimo wszystko sporo brutalności (a właściwie horrorowej atmosfery) udaje się reżyserowi przemycić – może poza nielicznymi momentami, kiedy kule nie zostawiają śladów w trafionych ofiarach, podobnie jak w Klossie. Krótko mówiąc uważam King Konga za doskonały film – a to naprawdę coś, biorąc pod uwagę, że nienawidzę małp.

Długa wersja filmu zaprezentowana w tym wydaniu jest daleka od radykalizmu długich wersji LotRa. Film dostał marne 13 minut na górkę, acz trzeba przyznać, iż jest to treściwe 13 minut. Z bardziej istotnych dodatków można wymienić:

1) Pierwsze spotkanie z dinozaurami, które teraz przebiega w postaci ataku triceratopsa na ekipę w dżungli, co jest nawiązaniem do ataku stegozaura w oryginale, a sama scena bliźniaczo przypomina walkę z trollem w krypcie Balina. Ekipa musi się rozprawić ze spanikowanym stworem przy użyciu Thompsonów, a zwycięstwo kwituje Lumpy celnym tekstem. Trzeba przyznać, że nie jest to zbyt szczęśliwa modyfikacja; pierwsze spotkanie dinozaurów w dolinie działało znacznie lepiej i wywoływało zdumienie bohaterów, a widok triceratopsa robi na nich niewielkie wrażenie.

2) Atak skorpiono-krabów i węża wodnego na ekspedycję podczas przeprawy przez mokradła. Jest to najdłuższa i najbardziej wypasiona dodana scena – a także kolejne nawiązanie do starego KK. Jest tu kilka naprawdę dobrych momentów (np. filmowanie przez Denhama zjadanych towarzyszy) i dziw bierze, że nie znalazła się ona w wersji kinowej – jak wyjaśnia Jackson w komentarzu, usunął ją ulegając naciskom na maksymalne skrócenie filmu.

3) Przypadkowe postrzelenie dinozaurowego strusia przez Lumpy’ego, a nam się wydaje że postrzelił Ann.

4) Wydłużony finał starcia z wielkimi robalami w kanionie, łącznie z kultowym tekstem Blacka: „Do you know what happens in those last precious seconds before you drown? Your whole life passes before your eyes. And if you’ve lived as a true American, you get to watch it all in colour!”

5) Wydłużona konfrontacja Konga z wojskiem w Nowym Jorku – a zwłaszcza rewelacyjna mowa motywacyjna wygłaszana przez dowódcę do oddziału w ciężarówce.

Niestety nadal nie wyjaśnia się, jakim cudem załadowano uśpionego Konga na statek (acz jest o tym mowa w komentarzu). Jak również nadal jednak jest dla mnie niepojęte, dlaczego mając wyspę pełną dinozaurów ekipa zdecydowała się na przywiezienie banalnej wielkiej małpy.

Film został wydany na trzech płytach, z czego na dwóch pierwszych mamy film (podzielony podobnie jak długie LotRy) plus część dodatków. Na trzeciej płycie mamy resztę extrasów – z tym, że są to rzeczy całkowicie nowe (na wydaniu 2-płytowym mieliśmy tylko Post-production Diaries plus dwa dokumenty). Zebrane materiały mocno eksplorują zarówno produkcję nowej wersji jak i jej korzenie w postaci oryginału z 1933. Oprawa i organizacja DVD (podział płyt, menu) są tak podobne do LotRów, że aż dziw bierze że New Line nie podała tu Universala do sądu…

Jest to więc wydanie ze wszech miar godne polecenia. Co prawda jego widocznym na pierwszy rzut oka mankamentem jest brak ścieżki DTS, którą wyróżniały się długie LotRy, aczkolwiek biorąc pod uwagę jakość tracku Dolby Digital można to jakoś przeboleć. Komplet nowych extrasów, wyciętych scen, komentarz i sensownie wydłużona wersja filmu powoduje, że warto je nabyć, nawet jeśli mamy wydanie „krótkie” i parę bonusowych PLN w kieszeni. Natomiast jeśli nie mamy żadnej wersji. w ogóle nie ma się co zastanawiać. Acha, z tym że będziecie musieli nabyć to DVD za granicą, bo polski dystrybutor nie był łaskaw go wydać. Tak więc możecie zapomnieć o polskich napisach, co w sumie znając ich jakość nie jest chyba wielkim żalem.

Extrasy DVD:

Dysk 1:

1) Komentarz

Pamiątki z pierwszego Konga

Zawsze miłym dodatkiem do DVD jest komentarz twórców. Na LotRach mieliśmy po cztery, tu mamy jeden, ale w sumie najważniejszy – Jacksona i scenarzystki Philippy Boyens. Dzięki temu dostajemy w miarę pełną esencję ciekawostek produkcyjnych, technicznych, castingowych, a przede wszystkim – dotyczących rozwoju koncepcji filmu, który był w preprodukcjji już w połowie lat ’90. Mamy tu przypomnienie różnic i analogii w stosunku do oryginału, wskazanie ukrytych w scenografii rekwizytów ze starego Konga, a także całą masę trivii – jak np. to, że bujanie statku osiągnięto w studiu metodą tradycyjną, czyli „ja kiwam kamerą, a ty udawaj, że pokład się buja”.

Jackson dzieli się też z nami swoimi przemyśleniami na temat całej mitologii filmu i historii Skull Island – zaznaczając przy tym (o czym jest mowa w dodatkach do poprzedniego DVD i w wyciętych scenach), że wyspa powoli tonie, co oznacza, że współcześnie nie pozostał już po niej ślad. PJ popisuje się tu też znajomością aktualnego stanu wiedzy nt. dinozaurów (dowiedziałem się od niego właśnie, że nie ma już czegoś takiego jak brontozaur). Przy okazji: ciekawostką jest też to, że według początkowych zamierzeń King Kong miał być mięsożercą odżywiającym się dinozaurami. Natomiast to odtwarzający go Andy Serkis wymyślił, żeby małpa wtryniała bambusy.

Jackson też już na etapie scenariusza zabezpieczył się przed usunięciem z filmu sceny robaczej przepaści, co zdarzyło się staremu King Kongowi w ramach jego skracania. Przezornie umieścił więc w tej scenie głównych bohaterów filmu i śmierć jednej z drugoplanowych postaci.

Mamy też kilka słów na temat tego, jak wyglądałaby wersja filmu produkowana w roku 1996, którą Jackson robił na świeżej fali Parku Jurajskiego – wchodziły jeszcze wtedy w grę takie atrakcje jak wielkie gumowe łapy czy wizualizacje w formie stopklatkowej. Z komentarza dostajemy też sporo informacji o alternatywnie nakręconych scenach i wątkach, które nie znalazły się w ostatecznym montażu – nie ma tu co prawda nic na miarę Arweny pod Helm’s Deep, ale kilka motywów, zwłaszcza relacje Ann z Jackiem jest dość ciekawych.

Na koniec komentarza Jackson wyjaśnia wreszcie w szczegółach zagadkę transportu Konga z wyspy na statek i do Nowego Jorku. PJ zwraca tu jednak uwagę na inną rzecz – transport morski małpy to małe piwo w porównaniu z niepostrzeżonym załadowaniem go do teatru w centrum miasta…

2) Wycięte sceny
No, tutaj King Kong rządzi podobnie jak 4-dyskowe wydanie Titanica. Otrzymujemy bowiem nie mniej niż 43 minuty wyciętych scen – każda z nich opatrzona komentarzem reżysera. Większość scen rozgrywa się jeszcze na pokładzie Venture i głównie dostarcza nam dodatkowych informacji o postaciach. Część z nich to dłuższe lub alternatywne wersje scen w gotowym filmie, inne to zupełnie inne lub inaczej poprowadzone wątki. Co ciekawe, w większości przypadków jest to materiał nakręcony podczas pick-upów… W końcu nie były więc jednak aż tak potrzebne, co Pete?

Preston wita Ann na statku: Preston pokazuje Ann jej mało luksusową kabinę. Ann wyraża swoje wątpliwości czy oby na pewno statek płynie do Singapuru.
Niuanse zabijania nożem: Carl i Jack w ładowni piszą scenariusz, w którym jeden z bohaterów zostaje zasztyletowany. Następuje tu wprowadzenie Jimmy’ego, który wyjaśnia im, jak naprawdę zachowuje się człowiek z nożem w plecach. Ci, którzy oglądali dodatki na DVD Powrotu Króla wyhaczą tu genialne nawiązanie do tegoż filmu: podczas kręcenia sceny zasztyletowania Sarumana przez Grimę (sorry za spoiler) Christopher Lee zadziwił całą ekipę szczegółową opowieścią właśnie o tym, jak zachowuje się zasztyletowany człowiek – wiedzę tę zdobył w czasie swych przygód w wywiadzie podczas wojny. Aż dziw, że Jackson nie wspomina o tym w komentarzu.
Inne spotkanie Ann z Jackiem: W tej scenie Ann i Jack poznają się w zgoła inny sposób, niż w finalnym filmie. Tutaj Ann słyszy przez drzwi jak Jack niezbyt pochlebnie wypowiada się o jej karierze aktorskiej i nie jest już pod takim jego wrażeniem.
Ann wybiera kiecę: Dłuższy, bardziej komediowy montaż wybierania ciuchów przez Ann na spotkanie z Jackiem. W końcu pada na kostium filmowy.
Przekupny kapitan: Hayes zarzuca kapitanowi Englehornowi, że Denham kupił go i teraz kapitan naraża statek. Obaj najwyraźniej słyszeli o Skull Island i wiedzą czym pachnie wycieczka na wyspę. Scenę kończy lekko zmodyfikowana wersja dialogu Hayesa z Jimmym na pokładzie, gdzie gadają o „Jądrze Ciemności”. Ten fragment nieco wyjaśnia, czemu Englehorn jest potem tak łatwo podatny na wizję zbicia biznesu na małpie.
Preston odkrywa mapę: Podczas poszukiwań filtrów w kabinie Denhama, Preston trafia na mapę do Skull Island. Jest to pozostałość pierwotnej wersji scenariuszowego wątku z mapą, która początkowo była ukrywana przez Denhama, aby nikt nie przyuważył na niej złowróżbnych obrazków i dopisków.
Tańce: Długi numer taneczny Ann i Jimmy’ego na pokładzie, którego kawałek został w filmie jako element montażu.

Rejs: Szereg scen z morskiej podróży mówiących nam nieco więcej o naszych bohaterach. Dowiadujemy się tu np. iż Herb ma sztuczną nogę – którą aktor potem pracowicie aczy tajemniczo odgrywa podczas gonitwy brontozaurów na wyspie. Tutaj też Preston bierze Carla na spytki, kontynuując wątek odnalezionej mapy i bojąc się mgły i tego, co czeka na Skull Island. Z dialogu Carla wynika, że mapę sporządził rozbitek wyłowiony przez norweski statek, o kótrym jest też mowa w wersji kinowej. Preston zarzuca Carlowi, że wykorzystuje załogę i ludzi, którzy mu zaufali, przez co Carl ma potem doła w rozmowie z Driscollem. Na koniec sceny dowiadujemy się, że kapitan Englehorn zawraca nie tylko dlatego, że dostał polecenie przez radio – dowiedział się też, że czek, którym zapłacił mu Denham nie ma pokrycia – co stanowi zatem kolejny kamyczek do ogródka przekupności kapitana. Tu też dowiadujemy się, że Skull Island powoli tonie i teraz mają ostatnią szansę, by ją zwiedzić.

Stary człowiek i kapusta: Scena ukazująca w jaki sposób Lumpy radzi sobie z samotnością na morzu.
Scream for your life: Znana z trailerów, a nieznana z filmu scena odgrywania przez Ann krzyku na brzegu wyspy, na który odpowiada z lasu Kong.
Venture daje chodu: Dłuższa wersja sceny ucieczki Venture z niegościnnego wybrzeża Skull Island. Poza animatikowymi widoczkami z zewnątrz doszedł tu także wątek, w którym załoga w ramach odciążania statku chce wyrzucić za burtę kamerę Denhama, co kończy się jego bijatyką z Englehornem.
Wojenne opowieści: Podczas wędrówki ekipy przez dżunglę dzięki Jimmy’emu dowiadujemy się o bohaterskich wyczynach Hayesa w czasie wojny. Wyjaśnia to nieco twardzielskość i refleksyjność Hayesa.
W paszczy raptora: krótki epizod podczas gonitwy brontozaurów. Jednemu z marynarzy złapanych w pysk przez raptora udaje się uwolnić w kultowy sposób – niestety nie na długo.
W robaczej przepaści: Dłuższe otwarcie sceny po upadku załogi na dno przepaści. Mamy tu pożegnanie Lumpy’ego z Choyem, a także rozpoznanie terenu przez Jacka i refleksyjną recytację wiersza przez Jimmy’ego, co nadaje jej mocno LotRowy klimat.
Kong łapie taryfę: Krótka konfrontacja Jacka w taksówce z Kongiem na ulicach Nowego Jorku.
King Kong vs. wojsko: Wydłużone o kilka scenek starcie małpy z wojem. Może lepiej, że sceny te wyleciały – trzeba przyznać, że w tej postaci film przypominałby bardziej typowe „walka z potworem niszczącym miasto”.

3) The Eighth Blunder of the World

Montaż blooperów, outtake’ów i wygłupów z planu. Nieco śmieszniejsze niż typowe tego typu atrakcje, dzięki udziałowi Jacka Blacka, który w wygłupach jest naprawdę mocny. Co ciekawe, sporo z zamieszczonych tu scen to zupełnie inne i alternatywne motywy, których nie ma nawet w deleted scenes. Znajdziemy tu też skecz z wizytą Bryana Singera, znany już z netowych Production Diaries.

5) A Night in Vaudeville

Krótki filmik nt. występów wodewilowych w USA lat ’30. Zawiera też wszystkie (a w każdym razie sporo) występów artystów nakręconych na potrzeby prologu filmu, z których tylko mały procent trafił ostatecznie do montażu. Jeśli ktoś lubi takie rzeczy, może tu zobaczyć np. trochę oryginalnej żonglerki albo poznać sekrety noszenia stołu w zębach.

6) King Kong Homage

Krótki, 10-minutowy dokument ujawniający skalę nawiązań do starego King Konga w filmie Jacksona. Mamy tu porównanie dialogów, które w wielu miejscach są skopiowane 1:1, ukazanie nawiązań w kostiumach, rekwizytach, scenografii itp. Ciekawostką jest też wykorzytanie w nowym KK pochodzących z kolekcji Jaksona rekwizytów z oryginału.

Dysk 2:

1) Pre-visualization Animatics

Zbiór dość rozbudowanych (średnio po 10 min.) animowanych prewizualizacji kluczowych scen z filmu:
– Przybycie na Skull Island
– Gonitwa brontozaurów
– Walka z T-Rexami
– Finał na Empire State Building – wraz z porównaniem z gotową sceną.

Uderza wierność z jaką gotowy film odzwierciedla te animacje – nie dziwi to jednak biorąc pod uwagę złożoność tych scen i fakt, że przy produkcji wizualizacje całkowicie zastąpiły storyboardy.


2) „The Present”

Krótki filmik nakręcony przez obsadę, który służył jako intro do wręczenia urodzinowego prezentu dla Petera Jacksona. Zadziwiający w swej prostocie i atrakcyjności film przedstawia jak tytułowy prezent przechodzi z rąk do rąk różnych złoczyńców… Jest to doskonały dowód na to, że nawet kiedy jesteś oscarowym aktorem, tak naprawdę zawsze chcesz kręcić jak Plan9.

3) Trailery
Mamy tu trzy trailery: teaser, zasadniczy (oba bardzo porządne, trzeba przyznać) oraz Cinemedia.

4) WETA Collectibles

Dokumencik przedstawiający produkcję oficjalnego staffu (a konkretnie statutek) z filmu przez ludzi z WETY – pod marką właśnie WETA Collectibles. Muszę przyznać, że jak na stafik produkowany przez ludzi, ktorzy teoretycznie robili rzeźby do filmu, nie powalają one wiernością. Aczkolwiek same aranżacje są kultowe.

5) Scenariusze King Konga

Dwa scenariusze dostępne w PDFie na płycie – z roku 1996 i aktualnej z 2005. Zwracam uwagę, że wersje te to KOMPLETNIE różne filmy i warto zwłaszcza przeczytać tę starszą. Więcej o tej niezrealizowanej wersji – niżej.

Dysk 3

1) Wprowadzenie Petera Jacksona
Znana już z LotRów pogadanka Petera, który wyjaśnia co jest na jakiej płycie i jakie dusić guziki na pilocie żeby pooglądać dodatki.

2) Recreating the Eighth Wonder

No, to jest making-of. Ponad trzy godziny indoktrynacji produkcyjnej przedstawiającej ze szczegółami proces powstania King Konga – od fanfilmu małego Petera aż do tego, co widzieliśmy w kinie. Podobnie jak w LotRach, możemy obejrzeć film jednym ciągiem, albo wybrać sobie rozdział:
– The Return of Kong,
– Countdown to Filming,
– The Venture Journey,
– Return to Skull Island,
– New York, New Zealand,
– Bringing Kong to Life: Design and Research,
– Bringing Kong to Life: Performance and Animation.

Na dzień dobry mamy tu zatem kilka słów o pierwszym podejściu Jacksona do Konga z 1996 roku – filmu, który przypominałby raczej Mumię niż oryginał z 1933. Ciekawostką są zrobione onegdaj próby animacji, np. walki powietrznej w czasie WWI z udziałem głównego bohatera. Koniec końców film oczywiście nie powstał, a to głównie z powodu… konkurencyjnej Godzilli Emmericha. Jedyna dobra rzecz, która wyszła Ronaldowi w życiu.

Potem tradycyjnie poznajemy tajniki preprodukcji aktualnej wersji – od treningów strzelecko-marynarsko-tanecznych obsady, przez wszelkie projekty, ciągłe zmiany scenariusza (w tym mocno rewolucyjne w przeddzień rozpoczęcia zdjęć), budowanie dżungli i ruin aż po zakup i remont statku, który docelowo wystąpił jako Venture

Peter Jackson przedstawia nam też mitologię Skull Island – powtarzając właściwie to, co już wiemy z dokumentu na wydaniu 2-płytowym. Kolejny raz dowiadujemy się, że wyspa tonie i w tej chwili wystaje już tylko w niewielkim stopniu nad wodę. Mur, pod którym mieszkają tubylcy biegnie wokół całego czubka wyspy i otaczał on znajdujące się tam miasto, gdzie dzieje się większość filmu – zatem dzicy żyją teraz, można powiedzieć, po jego złej stronie.

W tym miejscu należy też wspomnieć o różnych ciekawych pomysłach, jakie ekipa miała na wyspiarzy – od tradycyjnych kanibali przez zinbredowanych potomków XVI-wiecznego żaglowca po różne bardzo dziwne pokraki. Każdy też zdążył zauważyć, że dinozaury żyjące na Skull Island nieco odbiegają od swoich rzeczywistych pierwowzorów (jeśli ktoś wierzy w takie rzeczy jak dinozaury) – a jest to uzasadnione oczywiście niezależną ewolucją, która miała miejsce na wyspie w izolacji od reszty świata.

Po tym wtręcie przyrodniczym znowu dostajemy zdrową dawkę techniki – od metod kręcenia wyspy (live action+miniatury+CGI) przez bieganie aktorów na fitnessowym chodniczku (niektórzy mieli taki fitness, że podczas zdjęć uznali za stosowne się porzygać) po różne bardzo mroczne eksperymenty związane z kręceniem wielkich pijaw na dnie kanionu.

Następny rozdział to wszystko co dotyczy odtworzenia w filmie Nowego Jorku – zarówno w postaci dekoracji na planie jak i modelu CGI. Z ciekawostek oglądamy program do automatycznej zabudowy Manhattanu, który uzupełniał wg zadanych reguł budynki, których dokumentacji zabrakło.

Ciekawy jest też fragment poświęcony pilotom dwupłatowców z finałowej sceny. Podobnie jak oryginale z 1933 zagrali ich twórcy filmu i ich znajomi. Znaleźli się tu m.in. producent LotRa Rick Porras, Frank Darabont, a także sam PJ, który na tę okoliczność zgolił brodę – pierwszy raz od 12 lat.

Ostatnia, ale chyba najważniejsza część makingofa dotyczy realizacji na ekranie wielkiej małpy. Temat ten mamy rozrobiony ze wszystkich stron – od występów Andy’ego Serkisa na planie, który występował w charakteryzacji goryla i ryczał przez 3D sound system, przez jego mo-cap, aż oczywiście do mega bolesnego procesu projektowania i modelowania komputerowego Konga.

Niezłą wolta była wycieczka Serkisa do Rwandy, gdzie pojechał na własną rękę w tajemnicy przed Jacksonem i firmą ubezpieczeniową obserwować goryle na wolności. Innym smaczkiem jest porównanie designu małpy z pierwszego trailera i docelowego – dowód na to, jak wyboista była droga do jej ostatecznego kształtu, czemu nie pomagał najbardziej chyba chory harmonogram w dziejach kinematografii.

Po tych wszystkich bolesnych doświadczeniach na zakończenie możemy wysłuchać dość kultowej piosenki pt. „Kong” w wykonaniu Jacka Blacka.

4) Conceptual design video galleries

Galerie projektów do filmu zaprezentowane w formie animowanego slideshowu, co jest miłą odmianą po zabójczych dla pilota ręcznych galeriach na DVD LotRa. Również tu mamy pięć obszarów tematycznych: The 1996 King Kong, The Venture, Skull Island, New York, Kong.

Jak łatwo się domyśleć mamy tu do obejrzenia po prostu SETKI projektów, szkiców i zdjęć – co zajmie najwytrwalszym niemal godzinę. Z najciekawszych rzeczy – poznamy tu np. bardzo ciekawe przygody i przedziwne stwory z wersji z 1996 (w tym wielkie krwiożercze rośliny), jak i inne liczne obrazki fauny i flory z wyspy. No i jak zwykle w tego typu przypadkach zobaczymy niestety, że nawet najlepszy film odbiega in minus od mega epicznych pomysłów przedstawionych na concept artach…

Easter Eggs:

The Missing Production Diary
Mamy tu jeden niezbyt głęboko ukryty Easter Egg – na z menu pierwszej płyty wchodzimy w „The King Kong Archives”, a potem przewijamy kursor aż do pustej przestrzeni po Eighth Blunder of the World – podświetli nam się „The Missing Production Diary”.

Jest to odcinek Production Diaries, który nie został dopuszczony do emisji internetowej podczas produkcji. Opowiada on mroczną historię obsesji i uzależnienia aktorów od samopodziwiania się na ekranie playbacku po nakręceniu każdego ujęcia. Klip zawiera parę drastycznych i wzruszających scen, kiedy nasi bohaterowie próbują, z różnym powodzeniem walczyć z nałogiem.

Ocena (1-5):
Fajność: 5
Video: 5 – Transfer który zapewne w życiu celuloidu nie widział, więc mega igiełka
Audio: 5 – ocena jak dla Dolby Digital, który wymiata… ale gdzie DTS, ja się pytam? Z tą ścieżką audio by totalnie mordowało…
Extrasy: 5 – Można by się domagać dodania tu wszystkich Production Diaries i większej ilość komentarzy a’la LotR, ale umówmy się, że i tak jest to absolutny top ekstraklasy bonusów DVD.

Ciekawostka przyrodnicza: W scenie Kong-show w Nowym Jorku, gdzie Carl Denham prezentuje wielką małpę w teatrze, aktorzy grający dzikich mają na sobie repliki strojów prawdziwych dzikich z pierwszego King Konga.

Do nabycia:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

3 Komentarze(y) na King Kong Extended Edition

  1. Błąd w "zaudziałowzięciu" – to nie był Nacho Libre, a Dark Miagi.

  2. Szacun. Zadziwiająco wnikliwa recenzja filmu o małpie.
    Tak, teraz mnie roznieście… 😉

  3. A mi tam najbardziej podobały się sceny nowojorskie.

Dodaj komentarz